Bagno II


Autor: aviastra
Tagi: wstręt  
15 września 2007, 22:31
I już sama nie wiem, czy ja mam jakiś szczególny sposób odbierania świata, że ciągle coś mnie zniesmacza, wywołuje bunt, gniew? Może ja sobie sama ustawiam taką optykę, ze widzę tylko to, co złe?
Przed chwilą wróciłam z przyjęcia urodzinowego. Taka rodzinna nasiadówka."Och, jaki piękny prezent!" "Możesz podać mi sałatkę?""Jak się czujesz ciociu?" Gdy, w związku z późną porą, najmłodsze nadzieje rodu opuściły przyjęcie, machając łapkami i śliniąc nas na pożegnanie, pojawił się temat Roberta.
Gdy pierwszy raz go zobaczyłam miał może 26? lat. Był piękny jak młody Bóg, drobny, z zawadiackim uśmiechem i taką nieśmiałością, która monentalnie się udziela. Raczej trudno wprawić mnie w zakłopotanie, ale przy nim zawsze czułam się tak, że opuszczałam oczy. Może dlatego, żeby nie zobaczył w nich mego autentycznego zachwytu? Jest mężem siostry dzisiejszej solenizantki. Wtedy mieli dwoje małych, równie pięknych, jak oni dzieci, zasobny dom, dobrą pracę. To znaczy on miał. Jego żona nigdy nie pracowała, natomiast miała duże potrzeby i aspiracje. Robert pracował 7 dni w tygodniu, żeby je zaspokoić. Urlop. Jaki urlop? Pomagał wszystkim w koło. Nigdy nie narzekał. Dziś jest cieniem człowieka. Umiera na raka. Ma 32 lata. Żona zostawiła go i już się zaręczyła z innym. Chciała się rozwieść, ale prawniczka poradziła jej, żeby poczekała "bo lepiej być wdową, niż rozwódką".Opiekują się nim obcy ludzie, dalsza rodzina, nawet niemiecki pracodawca, ale mieszka sam, bo z kim? Morfina już nie pomoga. Leczenia już dawno nie ma, bo rak zżera go w całości. Nie mamy odwagi powiedzieć mu o hospicjum. To bardzo dumny mężczyzna."Poradzę sobie". Żona na drugim końcu Polski czeka, kiedy w końcu będzie wdową. Znam ją. Wyrosła w ciepłej, serdecznej rodzinie. Ja nie rozumiem. Chce mi się wyć. Czy to jakaś epidemia znieczulicy? Może coś nam pożera sumienia?
Piszę o tym po to, żeby choć tutaj został. Bo był. Bo jest. Jeszcze. Mężny do końca. Nigdy nie skarżący się. I tak samotny, jak tylko może być człowiek, który nagle został pozostawiony w najtrudniejszym momencie życia przez osoby, którym to życie poświęcił. To brzmi paskudnie patetycznie, ale to jest prawda.
Napiszcie mi proszę, że ja po prostu mam pecha, że to wyjątek, że ludzie nie są źli i nieczuli, a jego żona to wyjątkowy potwór i że takich nie znacie. 3 głębokie oddechy....
16 września 2007
Wiem. Ciebie np. :)
16 września 2007
Nie pękaj maleńka, live is brutal ale ma tez swoje jasne strony
16 września 2007
pika-i tego Ci życzę
rybniczanka-no, więc jednak :(
innam-taaaak...
totylko-to zawsze był mój ulubieniec rodziny; wszystkie zakochałybyście się w nim bez zastanowienia
16 września 2007
...ona jest potworem i chyba od zawsze nim była, bo nie sądzę, żeby tak nagle się zmieniła...brakuje mi słów, które wystarczająco opisałyby jej wyrachowanie i bezwzględność...natomiast podziwiam takich ludzi jak Robert...
16 września 2007
To nie wyjątek. Znam faceta, którego żona zostawiła BEZ NICZEGO po tym, jak z niewiadomych przyczyn stracił wzrok.
16 września 2007
powiedziała bym, ale co Cię będę okłamywać...
15 września 2007
Moj Boze... Nie znam i znac nie chce takich ludzi!!!

Dodaj komentarz