Gigant
Tagi: recydywa
02 listopada 2007, 23:31
Już kiedys to zrobiłam. Uciekłam. Zwyczajnie. Wynajęłam mieszkanie. Dyskretnie spakowałam się. Zostawiłam list. Wtedy uciekałam przed mężem. A teraz przed czym chcę ucieć? Przed tym, że musiałabym albo grać idiotkę, która bezwiednie daje się wykorzystywać albo walnąć prawdą w ślepia staruszkom, którzy przez przypadek są moimi rodzicami, nad czym zresztą boleją nie mniej, niż ja. I znowu wiem, że to zrobię. Jak wtedy. Działałam jak automat. Spaliłam wszystkie mosty. Były jeszcze jakieś? Nie sądzę. Teraz też nie ma czego palić. Została tylko obłuda, od której robi mi się niedobrze. Młody mówi, żeby to wszystko im wygarnąć, że jestem za delikatna. Ale on jest młody. Jeszcze nie wie, że prawda to nie taka znowu prosta sprawa i że niektórzy bez zakłamania nie przetrwaliby dnia...
Jest kilka opcji. Plan A: wyjazd z Wiktorem. Jemu na mnie naprawdę zależy, choć broń Boże nie dlatego, że mnie kocha. Plan B: wyjazd z Janem. Nierealny. Odpuszczam go sobie już dziś. Strata czasu. Plan C: wyjazd samotny; do rozważenia; pod warunkiem, że Młody nie wróci na wigilię.
Wiem, jakie będą konsekwencje...W imię czego mam się pozbywać ostatniego oparcia? W imię prawa do bycia sobą.
(było co nadrabiać...) pozdrawiam !
Dodaj komentarz