Karuzela


Autor: aviastra
Tagi: przesyt  
04 września 2007, 23:44
Tyle ludzi...W pracy, po pracy, na poczcie...Każdy zostawia mi  po sobie jakiś ślad. Czemu nie umiem zwyczajnie ich ominąć? Czemu mnie boli czyjś ból? Czemu, żeby nie bolało, muszę codziennie sobie udowadniać, że jestem silna, bezwzględna, cyniczna? Jestem taka. Wielu to potwierdzi. Długo się uczyłam, a głupia nie jestem, więc wyuczalna. Więc czemu nie umiem nauczyć się obojętności? 
Eeee, to tylko takie tam...
Cały dzień nie miałam netu. Operator zapewniał, że spalił się modem. Poprosiłam Lukę. Nie wiem, co zrobił, ale net jest. Pytam go: "co było nie tak?" A on na to: "ja leczę komputery dotykiem". Ja nie wiem, znaczy niby wiem, że to niemożliwe, ale...tak jest. Nie zrobił NIC poza tym, co zrobiłam już wcześniej. Oddałam mu ostatnie piwo.
W pracy młyn. Znowu łapię się na tym, że mam alergię na głupotę. Objawy: podniesiony głos, sztylety w oczach, szczękościsk. Modlę się wtedy: "Boże, pierdolnij tego głąba, bo jak nie, to ja to zrobię i stracę pracę". Modlitwy tradycyjnie nie są wysłuchane, więc wracam do domu z bólem zołądka, bo gdzieś musiałam upchąć to, co chciało głąbowi dołożyć.
Wchodzę na pocztę. Tyle dobrych słów. I to uczucie, że przecież na nie nie zasługuję. I telefony...Joanna. Jest O.K. Mądra i samotna. Cierpi z powodu swojej tuszy. I kocham ją za to, że nie nienawidzi mnie za to, że jestem zgrabna i mam "najładniejsze nogi w liceum" (kiedyś wygrałam taki plebiscyt wśród chłopców; niestety, dowiedziałam się o tym dużo za późno :( ). Wiktor. Najbardziej załgany facet, jakiego znam. Czemu mu tego nie powiem? Jacek. Bardzo bym chciała, ale nie umiem Ci pomóc. Mogę tylko być przy Tobie.
No i w końcu zaglądam tu. Po co napisałam o Prezesie? Żeby jeszcze żył. W czyjejś pamięci. Żeby ktoś o nim wiedział.Ale teraz tak sobie myślę, że świat nie zasługuje na takich, jak on.  Świat chce, jak zawsze, chleba i igrzysk. No więc, chleb sobie wezmę, a igrzyskami się podzielę.

 
06 września 2007
Pawlenko, ja nie mam wyboru. A Ty?
06 września 2007
No, i tak trzymaj :) Ten komentarz jest O.K. :) Cmoooook czarownico:)
06 września 2007
male ludziki....hehe...to my wszyscy. chodzi mi bardziej o to ze tak malo wiemy i tak malo mozemy...szkoda.pozdrawiam!
05 września 2007
Wiedźmo, nie wiem kogo nazywasz "małymi ludzikami" Jeśli mnie to O.K. Twoje prawo. Ale jeśli moich gości to miej się na baczności, bo, bo Ci miotełkę przetrącę :-/
05 września 2007
male smutne ludziki.... kazdy uwaza ze jego problemy sa najwieksze na swiecie....
05 września 2007
tez nie umiem obok ludzi przechodzic obojetnie..nie umiem tez odpowiadac nie badz nie chce mi sie..pozdrawiam;)
postal
05 września 2007
Emocje dziela sie na fajne i do dupy. Dobrze czuc te fajne, zle te do dupy. Szkoda, ze nie mozna wybierac. Albo czujesz wszystko albo nic. Ja wole nic.
05 września 2007
Ja myślę, że w pewnym sensie uszlachetnia, ale tylko jednostki specjalne, tzn. takie, które nie potrafią zrozumieć cudzego cierpienia, drwią z niego itd. Kiedy ktoś cierpi, robi się wrażliwszy na cierpienie innych.
05 września 2007
Ten ktoś miał rację. Obojętność jest brakiem uczuć, więc ktoś jest czegoś pozbawiony. Ale cierpienie jest jeszcze bardziej nieludzkie.Powinno się przydarzać tylko świętym, bo oni potrafią je zmienić w dobro, jak alchemik biały proszek w złoto. Ludzi cierpienie wcale nie uszlachetnia.
05 września 2007
Kiedyś pod notką, w której wyrażałam pragnienie bycia obojętną na wszystko, ktoś napisał, że obojętność nie jest dobra, bo jest nieludzka. Mimo tego komentarza - chciałabym tego nadal.Kiedy człowiek cierpi, jedyne o czym myśli to to, żeby cierpienie się skończyło.

Dodaj komentarz