O tym, co ważne


Autor: aviastra
Tagi: rodzina  
25 lipca 2008, 20:41

Byłam dziś z matką u lekarza. Może odzyskać wzrok, ale musiałaby się położyć w szpitalu. Na dwa tygodnie. Proste? Nie. Moja matka, skądinąd  rozumna i światła kobieta, ma  jakąś urojoną fobię szpitalną. Boi się iniekcji. Nie, nie bólu. Jest twarda jak skała. Gdy złamała rękę w nadgarstku tak jej spuchły palce, że nie można było zdjąć obrączki. Pielęgniarka ściągała ją  na siłę, co musiało boleć jak jasny...syn. Nawet się nie skrzywiła. Za to szpital...No, tu się zaczyna prawdziwa, czarna rozpacz. Szczególnie dla rodziny. Poza mną. Olewam. Jej wybór. Nadenerwowałam się przez nią całe życie i starczy. Basta. Nawet jeśli jest moją matką nie uchroni jej to przed wypiciem nawarzonego sobie piwa. Nie jestem nieczuła. Jestem bezsilna.

 

Młody ma się dobrze. Nie pisze, bo ma obowiązki towarzyskie. Kobieta :))) Ma na imię, jak moja ukochana babcia-Emilka. Jak pięknie byłoby, gdyby w naszej rodzinie znowu była jakaś Emilka.

 

Wiem, że Młody byłby zupełnie spokojny i szczęśliwy, gdybym kogoś miała. Czasem się nawet zastanawiam-POWAŻNIE-czy umawiam się z tymi pawianami dla siebie, czy dla niego. Zawsze byłam przede wszystkim matką. Może dlatego, że moja matka...ehh...Za to miałam cudowną babcię . Tylko tak sobie myślę, Syn, czy Ty sobie zdajesz sprawę, że ten KTOŚ musiałby u nas zamieszkać? Chyba nie...

 

Wojtek nadal tkwi we mnie jak kolec. Tu nie będę udawać. Gdzieś muszę być sobą. W porównaniu z nim nigdy nikt nie będzie wystarczająco dobry, mądry, seksowny. O ironio, on nawet nie jest przystojny! Niski, z krótkimi nogami, nie używa dezodorantu :))) Ma mnóstwo "dziwactw". Np., jak on to mówi:" je łapkami" :)))  , podczas, gdy ja używam noża i widelca tak, żeby mi się szminka "nie zjadła" :))) Ja w szpileczkach, on w "bojówkach". No, super komiczna z nas para była...Widziałam to w oczach moich sekretarek. Ale gdzieś tam, poza zwyczajowymi gadżetami, gdy już gasły światła...Jak mówiłeś? "Kosmiczny seks". No, tak. Ale to za mało. Za mało :( Ciągle widzę Twoją opuszczoną głowę, gdy Cię wywalam z mego mieszkania, z mego życia. Wiem, że jesteś sam. Więc, czemu?  Debet. Nie umiałeś zrównoważyć budżetu. Jestem córką księgowej. Szkoda, że moja matka nie była poetką...

26 lipca 2008
semi-ważne, kim Ty jesteś :) Z tą matką księgową to za zażartowałam. Nauczyłam sie rachować i bilansować dopiero zdecydowanie zbyt późno.
26 lipca 2008
Ja jestem córka górnika, ale podziemie jeszcze sie długooo nie wybieram ;p a mama pielęgniarka, więc piguła w tyłek i.. bądź zdrów ;) :p
26 lipca 2008
innam-mam tylko nadzieję, że moje dzieci nie przeżywają takiej bezsilności
25 lipca 2008
Co do komentarzy pod poprzednią notką... Tak, ja :) Ten opisany przez Ciebie gołodupiec zrobił na mnie wrażenie kogoś obrzydliwe odstręczającego, do tego stopnia, że ciary przechodzą. Dlatego nie dziw się :)

A co do notki... Znam bezsilność wobec matki. Chociaż zdecydowanie innego typu.

Dodaj komentarz