Powrót
Tagi: złudzenie
27 lutego 2008, 22:52
Wracam do skorupy. Na szczęście mam jeszcze gdzie. I tym razem już nigdy z niej nie wyjdę. Miałam nadzieję jeszcze ten jeden, ostatni raz. Nie, nie stało się nic specjalnego. Po prostu nie odezwał się dziś ani słowem. Pewnie zbawia kogoś innego. Mnie wczoraj poświęcił wystarczająco dużo czasu, a tylu jest potrzebujących. I tylko mi nie mówcie, że histeryzuję, czy przesadzam. Jeśli mężczyzna, który Ci mówi, jak bardzo Cię kocha i co Ci ugotuje następnym razem i, że już nie może się doczekać i takie tam blebleble, siedząc cały dzień przy kompie, nie znajduje 1 minuty, żeby napisać dwa słowa choćby, wysłać SMS-a, zadzwonić, to znaczy, że uznał, że już nie musi zabiegać, że nie myśli, no jednym słowem, że to nie on, a ja jestem tą, która poszła w emocje za daleko. I za mocno zaufałam.
Popełniłam ogromny błąd. Błąd otwartości. Przez chwilę zapomniałam, że Wojtek, tak jak każdy inny mężczyzna, ma naturę łowcy. Zdobycz jest cenna żywa, umykająca. Kto się napala na jej poroże na ścianie?
Andrzej załatwia dla nas (oczywiście!!!) jakieś bardzo ważne interesy, żeby potem już mógł się tylko cieszyć mną. Pojęcia bladego nie mam skąd on wie, że ja się chcę cieszyć nim, ale mniejsza. Jednak mimo tegocałegozabieganiaistresu ma czas, żeby wysłać wiadomość. Choć tyle. Do wczoraj Wojtek nie mógł żyć bez kontaktu ze mną...I Andrzejowi przestanie zależeć, jeśli okażę mu trochę serca. Jakie mam więc wyjście? Wrócić do skorupy. "Okłamywać, dręczyć, zdradzać, nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać".
Niech Was Panowie Kochani wszystkich...
Madziu-pamiętasz o mojej prośbie z komentarza na Twoim blogu? Pliiiiissss!
Dodaj komentarz