53 lata. Może kogoś to przeraża. Mnie jakoś nie. Widziałam znacznie gorsze rzeczy...
Nie myślałam, nie spodziewałam się tyle pamięci, zachodów różnych osób, żeby mi było miło. I było. Mam wrażenie, że na to nie zasługuję :-/
Młody zadzwonił. Nie poznałam go. Ale siara...
Dziewczyny z dawnej pracy zobowiązały sekretarkę, żeby mi uroczyście wręczyła prezent...To one mi pomogły, nie ja im, a ciągle słyszę:"jaka szkoda, że z nami Cię nie jesteś". Podobno wprowadzam w ich życie spokój...Kurna, jak ja to robię?!
Wojtek był ze na cały dzień. Wojtek 2 też. A Mundek nie pozwolił spalić mostu. Desperacko gasił pożar. A flara była, że głowa mała..."Zajebiście Cię lubię".
Moja rodzina była taka rodzinna, że żal mi sie było z nimi rozstawać. Starszy...Nigdy sie na nim nie zawiodłam. Rodzice: ojciec będzie żył sto lat, to pewne. Mamo, o Ciebie sie martwię. Skąd Ty bierzesz siły do walki z chorobami?
Teraz słowo do młodych: dziewczyny, nigdy mnie tak nie adorowano, jak teraz. Jestem znacznie atrakcyjniejsza, niż 20-30 lat temu. Niestey, także bardziej poplątana...:(
Idę spać. Jutro baluję z Wiesiem.
Sylwia-jacy adoratorzy?! To hieny cmentarne :))))
Wszystkiego NAJ, kobieto :)) Żeby Ci się rozplątało, co poplątane i ułożyło, co niepoukładane :*
Dodaj komentarz