Z boku


Autor: aviastra
Tagi: szczęście  
29 grudnia 2007, 00:11
Mam urlop. Chwilowo nie galopuję. Ledwie kłus (nie mylić z kłusowaniem :) ), i znalazłam taki moment, taką chwilę, żeby spojrzeć na siebie z boku. To, co zobaczyłam zdumiało mnie. Czy ta kobieta to ja? Niemożliwe! Gdybym to była ja, to byłabym szczęśliwa. A może jestem, tylko tego nie wiem, goniąc wciąż i galopując, stawiając sobie i innym poprzeczki nie do pokonania?

No, więc mam urlop, co nie znaczy, że mam wolne. Po spokojnych Świętach (Bogu niech będą dzięki!) rozdzwoniły się telefony. Ewka. Koleżanka z LO. Znalazłyśmy się powtórnie w naszejklasie. Umówiłam się z nią na jutro, odkładając załatwienie spraw urzędowych na potem. Potem Bartek, kolega syna. Mieszkają razem w Londynie. Że dziś przyjdzie. Jak rzekł, tak i zrobił. Przywiózł prezenty od Młodego na Święta (chyba Wielkanocne :) ), rzucił mi się na szyję (nie pamiętam go wcale, Młody miał wielu znajomych), rozdział się i...gadaliśmy, gadaliśmy, a ja spoglądałam na zegarek, bo za dwie godziny miał przyjść Roman. Na szczęście się spóźnił. Zdążyłam dzięki temu pogadać na GG z Młodym, który tradycyjnie mnie opierdolił za to, o czym rozmawiałam z jego kolegą. "Zachowaj trochę mojej prywatności". Syn, jak mam rozmawiać z ludźmi, nie mówiąc? Pozwoliłam mu się odklikać. Posłusznie odebrałam polecenia do wykonania :) Kontakt z jego dziewczyną znaczy. I to, o czym wolno mi mówić :) Kocham Ninę. Z wzajemnością. Cieszę się na to spotkanie pod pretekstem wręczenia jej prezentu od syna. Tylko kiedy?! Wertuję kalendarz...Shit :(

Roman. Podoba mi się. Głównie dlatego, że nie zakocham się w nim na pewno. To ogromna zaleta. Nie wiem co dalej będzie. Pewnie nic. Jest zbyt zmęczony, żeby podjąć jakąś decyzję, inicjatywę. Tyra na dorosłe bachory. Wykorzystują go niemiłosiernie. Moglibyśmy się razem wesprzeć, pomóc sobie, ale już nie będę walczyć.
Chyba przesadziłam z tym randkowym strojem. Nie znał mnie takiej wcześniej. Odbierał mnie z pracy, więc garsonka i tam takie. Napiął się, zesztywniał. No, tak. To nie Wojtuś, który byłby zachwycony. Zawsze lubił gadżety, blichtr. Na szczęście w czasie randki zgasło światło, więc świece, naftowe lampy, atmosfera się rozluźniła...Może...

Kobiety w moim wieku marzą już tylko o niańczeniu wnuków. Mam z nimi słaby kontakt. Fajnie gadało mi się dziś zupełnie przypadkiem z jedną blogowiczką na czacie :) Tylko, że jest młodsza od moich synów. I co ja mam z sobą zrobić?
Niech to szlag...

30 grudnia 2007
Jak syn mi policzył punkty stresu w/g Maslowa i podsumował je, to faktycznie powinnam już nie żyć. Chyba uratowało mnie to, że wychowałam się na Mrożku :)
29 grudnia 2007
Ciesz się, dziewczyno. Założę się, że kolega twojego syna po rozmawie z tobą powiedział (lub miał ochotę powiedzieć), że rozmawia się z tobą "jak z normalną laską, a nie mamą X"...
Niestety "starzenie się" nie zawsze następuje na przestrzeni lat. Czasami wystarczy 1 dziń... lub mniej...i można zestarzeć się o 10-15 lat. Starość w psychice ma swe podłoże. Ciesz się każdym dniem, bo to niedoceniana wartość...
29 grudnia 2007
Tak...Taki Lenin, np. Wiecznie żywy :))))
29 grudnia 2007
Są ludzie, którzy nie starzeją się nigdy, Avi :) Można im tylko zazdrościć :)
29 grudnia 2007
Łatwopalna, w tym tempie dorastania, to będę niańczyć prawnuki. Albo one mnie :))))
29 grudnia 2007
wszystko w swoim czasie.. nie śpiesz się :)Znam kilka dwudziestolatek, które świetnie nadawałyby się do niańczenia wnuków, tylko co one miałyby im do powiedzenia ? ;)
29 grudnia 2007
Chyba powinnam dorosnąć. Znaczy się-godnie zestarzeć :) Przysięgałam to sobie co roku...:(
29 grudnia 2007
A czemu musisz coś ze sobą robic w związku z blogowiczką i czatem? :D

Dodaj komentarz