22 września 2007, 01:30
Pod moim oknem, oprócz innych drzew, rośnie lipa. Dziś, gdy popołudniu robiłam sobie kawę, zobaczyłam bardzo dorosłego mężczyznę (podeszły wiek jakoś mi nie pasuje w opisie :) ), jak ją obejmuje, przykładając do niej skronie, dłonie, na odsuniętych nogach. Pomyślałam, że zasłabł i nawet chciałam pośpieszyć z pomocą, ale te dłonie były jakieś takie "przytomne". Gdy skończyłam parzenie kawy jeszcze stał, więc pomyślałam: nie jest tak źle, da sobie chłopina radę bez sanitariuszy. Ale inni nie wiedzieli. :):):) Co chwilę ktoś przystawał gotowy nieść pomoc, a on po prostu czerpał energię z drzewa. Kurna :) Gdy usiadł na ziemi, żeby zwiększyć chłonącą powierzchnię ciała i objął lipę nogami...:):):)....A mówią, że panuje znieczulica :):):)...Nie dali dziadkowi spokojnie czerpać sił życiowych z lipy :):):) No, dobrze. Tak. Jestem wlana na maksa. Ale to było naprawdę! Czy okłamałam Was kiedyś? :):):)...:):):) Ten pojeb się energetyzował, a przechodnie co chwilę go pytali, czy nie potrzebuje pomocy:):):)
Krzyś...To był Twój wieczór...Jestem zmęczona...Idę spać.