Tagi: mrzonka
31 lipca 2008, 22:18
Mam takie marzenie, żeby kiedyś być sobą. Właściwie, to nigdy nie jestem. Chyba już nawet nie wiem, jaka jestem. I czy kiedyś byłam?
W dzieciństwie nauczyłam się odczytywać bez słów oczekiwania innych. Robię więc to, czego inni ode mnie oczekują, bo wiem, czego chcą. odruchowo. Na początku jest świetnie. Naginam się, gimnastykuję, wysilam, aż przychodzi moment, że muszę się wyprostować. W końcu nie jestem kobieta-guma. I wtedy następuje wielkie bum!
Ludzie czują się oszukani. Nie kogoś takiego chcieli mieć przy sobie! I mają powody tak się czuć. Bo oszukuję. Nie jestem szulerem z wyboru-nic nie wygrywam. No, może trochę na początku...Ale przecież wiem, jak to się skończy, więc po co to robię? Bo naiwnie wierzę, że ktoś zrozumie mnie, tak jak ja jego, bez słów. NAIWNIE. To już też wiem. Więc raz jeden byłam sobą. Wyrzuciłam z siebie wszystko, co mnie boli. Zaufałam. Wojtkowi Zbawicielowi tego pieprzonego świata. Usłyszałam: "jesteś pijana". I wtedy serce mi pękło. Na dwie stalowe podkowy. Zachowałam się okropnie, ale-za to daję głowę-że nie zabolało go to nawet w połowie, tak jak mnie.
Sto ról, sto twarzy. Nie wiem, która moja. Tylko jednego jestem pewna. Matką jestem prawdziwą.