Tagi: bzdety
05 maja 2008, 23:03
Ostatnio jakoś tak się składało, że bywałam gościem w czyimś domu. Zazwyczaj, gdy zdejmowałam buty, podsuwano mi domowe pantofle. W każdym wypadku, bez wyjątku, były mocno podniszczone, nieświeże. Wczoraj przyjrzałam się swoim i...zamarłam. Od dawna wkładałam je automatycznie i nie widziałam, jakie są zdezelowane. Rzuciłam się do papci Młodego. Miał urwaną podeszwę! Nagle zrobiło mi się strasznie wstyd, bo "częstowałam" nimi (sorki Młody) odwiedzających mnie mężczyzn. Ale siara :-/
A potem naszła mnie refleksja. Dlaczego tak jest? Przecież to naprawdę nie jest żaden wydatek. To w końcu nie samochód tylko zwyczajne kapcie! To nie kwestia kasy, tylko uważności. Nie przyglądamy się temu, co towarzyszy nam w bezpiecznym otoczeniu, na co dzień. Nie zauważamy, że to COŚ się zmienia. Trzeba specjalnego wysiłku, żeby to dostrzec. Obawiam się mocno, że nie dotyczy to tylko kapci :(
Dziś kupiłam Młodemu i sobie nowe papcie. Jemu granatowo-czarne (pewnie zabiłby mnie za kolory; powinny być czarne, ale nie było; udaję, ze granatowy jest prawie czarny :) ) Sobie w kolorze w jakim piszę ten tekst. Z cekinami :))). Budzą we mnie taką przekorną wesołość :) I dobrze. Nie mam zbyt wielu powodów do śmiechu :) Czemu nie miałyby to być kapcie?
A jak się mają Wasze papcie? ;)