Tagi: toksyna
20 maja 2008, 21:46
Dziś sekretarka zapomniała mi powiedzieć, że czeka na mnie petent. Umówiony. Czekał 1,5 godziny, aż ktoś się nim zainteresował. Świeciłam przed nim oczami, bo tak naprawdę to nie wiedziałam, co powiedzieć, bo brakło mi słów. Nie przeprosiła ani jego, ani mnie. Doniesiono mi uprzejmie, że nie pierwszy raz to się jej ostatnio zdarza.
Powinnam wyciągnąć itd., ale nie zrobiłam tego. Wiem, że ostatnio ma kłopoty. Nie chce powiedzieć, jakie, więc pewnie chodzi o chłopaka. Mogłaby być moją córką. Poza tym jest kobietą. Wiem, jak toksyczna bywa miłość. Czy mogę ją za to winić, że cierpi i wszystko inne jest nieważne? Srał pies petenta. Nic mu sie nie stało (bardzo) złego.
No, zjebałam ją, ale tak dla zasady, łagodnie. Jutro ją przytulę. Dla równowagi. Biedna Mała. Ilu jeszcze spotka w swoim życiu takich Wojtków, jak mój? :(