Archiwum 16 marca 2008


Za ciasno mi
Autor: aviastra
Tagi: potrzeba  
16 marca 2008, 23:18
Coraz częściej mam poczucie, że żyję nie tak, jak bym chciała, że robię nie to, co powinnam, co warto robić. Wyszłam jakoś, ale wyszłam, z potwornych tarapatów. Stanęłam na nogach. Jakby powiedział Wojtek- stworzyłam sobie przestrzeń. I po co? Żeby bajerować jakiegoś starucha, którego nawet nie chcę? Żeby czekać na telefon, którego bardzo chcę, ale tak rzadko się zdarza? Żeby zmywać, prać i padać ze zmęczenia po pracy, która ostatnio nie daje mi już żadnego zadowolenia? Tak ma wyglądać moje życie? Za ciasno mi w nim. Czegoś ważnego mi w nim brakuje. Jeszcze nie wiem, czego, ale mam ochotę robić coś, co ma sens i co dawało by mi satysfakcję.
Nie o to chodzi, że moje życie jest puste. Jest źle wykorzystywane. Znam swoje możliwości i ograniczenia. Tych drugich jest znacznie więcej, ale też znacznie mniej, niż ma mój Starszy, a jednak żyje tak, jak chce i robi niemałą karierę w mieście. Ponosi porażki, ale nie zniechęcają go. Nie poświęca im wiele uwagi. Pamięta głównie sukcesy i to daje mu wiatru w skrzydła.
Zupełnie nie wiem, co mogłaby robić stara kobieta, z makabrycznymi długami, bez żadnego wsparcia i z tysiącem przygniatających problemów, ale będę się rozglądać bacznie dookoła.
Sabat
Autor: aviastra
Tagi: kobiety  
16 marca 2008, 00:39
W ubiegły piątek, po telefonie "życzliwej", zadzwonił Wojciech. Zbliżała się już północ. Byłam spłakana, rozgoryczona i rozżalona. Nie rozmawialiśmy. Ja mówiłam. Nie wiem, co, ale nie było to nic dobrego. Głównie: nie chcę, żebyś przyjeżdżał. Kiedy wstałam w sobotę rano miałam zapuchnięte oczy, ogromną pustkę w głowie (przyjaciel gin pomaga tylko na chwilę) i zero tętna. I do tego dotarło do mnie, co powiedziałam w nocy Wojtkowi. Nie było mowy, żebym sobie poradziła z tym całym sabatem :( Napisałam sms-a: przyjedziesz? Ja odpisałabym "nie", ale on odpowiedział twierdząco. Po litrze coli odzyskałam tętno i coś tam z sobą zrobiłam. Makijaż, dżinsy i bluzka w ogromne, kolorowe kwiaty, kupiona specjalnie na tę okazję. Żeby było śmiesznie. Na razie nie było. Byłam bez sił.
Wojtek przyjechał w kolorze tego tekstu, zmęczony po wykładach, też bez sił :) Ale pognał do sklepu kupić to, czego zapomniałam, bo nie używam, przemeblował ze mną mieszkanie, przyjmował prowiant od "dziewczyn", gdy ja je witałam, rozkładał na stół...Kiedy już wszystkie siedziałyśmy zaopatrzone poszedł się  skonany położyć. Bez niego nie byłoby sabatu. A był cudny!!! Baby nie chciały wyjść, choć ich mężowie już po nie przyjeżdżali. Skończyło się grubo po północy. O czym można rozmawiać przez 8 godzin? :))) A my dopiero zaczęłyśmy. Następny sabat za miesiąc. Ale już nie u mnie :)