Tagi: for ever
24 stycznia 2008, 23:30
Wczorajsze promyczki wyrwały mnie z apatii i teraz dryfuję sobie jak gówno w przeręblu. Chyba lepiej mi było pod wodą. Stamtąd przynajmniej nie widziałam tego szarego nieba, szarej codzienności i szarych perspektyw. No i tego, ilu ludzi mnie robi na szaro, że instytucji nie wspomnę.
Po co ja się pakuję w te wszystkie afery z facetami, randkami, telefonami, mailami...To zwykła strata czasu. Jestem jak Starszy. Ciągle coś w moim życiu musi się dziać. Ciągle muszę je czymś zapełniać. Po cholerę? Czy pustka jest taka zła? Przecież zawsze mam siebie. Tak, taką siebie, która jest dla mnie najsroższym ekonomem, poganiaczem niewolników i capo. Niech mnie ktoś od nich uwolni, bo nie mam już sił tak gnać donikąd.
Jak już tak sobie pływam, to przypomina mi się, że zawsze mi czegoś zazdroszczono. "Tobie to się wszystko udaje", "Ty to masz szczęście"...A ja marzyłam całe życie, żeby dostać coś za frajer, no tak po prostu. Za wszystkie obiekty zazdrości zapłaciłam ogromna cenę. No, ale tego nikt nie widział. Te pełne pewności uśmiechy: "E, tam, TY sobie z tym poradzisz".
Warto było tak się szarpać? Chyba nie. Chyba nawet na pewno nie :) :( Dla odmiany odpuszczę sobie. Tylko jeszcze muszę się nauczyć, jak to się robi.