Archiwum luty 2008, strona 3


Gość
Autor: aviastra
Tagi: przemijanie  
05 lutego 2008, 21:17
Pisząc do Młodego o Wojtku (bo o wszystkim mu piszę) użyłam bezwiednie zwrotu "weekendowy gość". Jakże trafne są te nasze bezwiedne, nieprzemyślane określenia. Bo Wojtek jest tylko gościem w moim życiu. Mile widzianym, oczekiwanym, ale tylko gościem. Wysprzątałam dla niego chatę i życie. Ustawiam pod niego godziny swojej pracy, sen, nawet odpoczynek. Muszę jeszcze tylko dobrze przygotować się na jego bycie, żeby-gdy odejdzie-można było dalej żyć. Nic nie trwa wiecznie, a TO ma zazwyczaj krótki żywot. Ważne, żeby nie zostać z pustymi rękami, "bo gdy zostaje tylko fotografia, to to jest bardzo mało". Problem w tym, że to co ma najcenniejszego i właściwie jedynego, czego od niego chcę-to On sam. Mogłabym sie od niego wiele nauczyć, tylko po co? Co mi przyjdzie z tej mądrości? 
A właściwie, czemu się nad tym głowię? To On ma powalające z nóg IQ. Niech mi to powie :)
Trafiona-zatopiona
Autor: aviastra
Tagi: łamię reguły  
05 lutego 2008, 00:25
I tak oto dołączyłam do kręgu "idiotek" wiążących sie z żonatymi facetami. Wojtek Zbawiciel jest absolutnie bezkonkurencyjnie fantastyczny. A ja absolutnie beznadziejna. I cholernie mi z tym dobrze. Przestałam kalkulować. Popaliłam wszystkie inne mosty. Czuję ogromną ulgę. 
Nadzieja
Autor: aviastra
Tagi: niepokój  
01 lutego 2008, 00:02
Jutro przyjeżdża Wojtek Zbawiciel. Mam okropną tremę. A jednocześnie cieszę się, jak dziecko. On też. Trzy wspólne dni, to nie to samo, co neutralne rozmowy. Zawsze bałam się cieszyć na coś, żeby nie doznać rozczarowania. Dziś już tylko zwyczajnie się cieszę. I niech się dzieje, co chce.
Powiedziałam o tym Sex Wojtkowi. Nagle zapragnął ze mną spotkania. Był zdenerwowany. Przerwał rozmowę pod pretekstem zrobienia sobie herbaty. "Każdą rzecz można pokochać, pod warunkiem, że się uwierzy, że można ją utracić", a co dopiero człowieka..."Brakuje mi Ciebie". Jasne :-/ Zostało ugodzone Twoje Ego. Tylko tyle. Żeby mu dopiec rzuciłam, że nikt nie jest w łóżku tak dobry, jak on (to prawda), ale zaraz dodałam, że to była jego decyzja, żebyśmy byli przyjaciółmi. Taka moja mała wendetta. A może tylko konsekwencja?
O tym weekendowym spotkaniu napisałam także na blogu. Wiktor na pewno to przeczyta. Wczoraj zadzwoniłam do niego. Nie odebrał, ale źle wyłączył komórkę :)))) Słyszałam każde słowo jego rozmowy z jakąś babą. Potem wciskał mi bajerę, że był...naprawiać lodówkę znajomym. Spytałam, czemu kłamie? Przecież nie musi...Tak sobie z niego żartowałam, że w końcu sam zaczął się śmiać. Jest mi oddany. Ja jemu też. Ale pary z tego nie będzie. Poszła w gwizdek.
Młody martwi się o mnie. I o swój pokój :))) Wie, że będzie dla "gościa". Syn, kurna, tak Cię kocham...Tylko Ty sie o mnie martwisz. Uspokoiłam go. Tak myślę. Przy okazji dowiedziałam się, o co chodziło, gdy pisał w SMS-ie, że szuka babek...Nie dał ogonka i zrobił błąd...Miało być bombek..."Żeby wybuchły na jego posterunku, a nie w biurowcach tych obrzydliwie bogatych ludzi".....:((((((....(harley, ten brzuszek, to smutek ogromny....:(((( )
Jeśli ktoś mnie czyta, to trzymajcie za mnie kciuki. To mogę być najpiękniejsze albo najbardziej koszmarne 3 dni .