Tagi: prawda czy mit
01 marca 2008, 00:15
Zostałam zaatakowana. Totalnie. Nawet przez moją przyjaciółkę, Joannę, która zazwyczaj trzyma stronę kobiet. Wszyscy bezapelacyjnie kochają Wojtka. Joanna zna go dłużej ode mnie i, jak sądzę, lepiej. Napisała mi długiego maila po nocnej kilkugodzinnej rozmowie, co jest do niej zupełnie niepodobne, bo generalnie nie lubi mężczyzn i maili, a jego sens był mniej więcej taki, żebym go nie krzywdziła, bo niejedna chciałaby z nim być, bo on taki wspaniały. No, rzesz kacza noga! A ja to niby co? Bezmyślny wamp z tasakiem?!
Prawda jest taka, że czuję, wiem, że coś jest nie tak. I nie wiem skąd to wiem, ale wiem, że nie mogę tego zlekceważyć. Na pozór to ja jestem oschła, nie odpowiadam na telefony, moje SMS-y nie mają czułych gadżetów, ale to się nie bierze znikąd. I nie konferencja jest powodem...Były już inne, co nie przeszkadzało nam w serdecznych kontaktach. Ktoś inny absorbuje jego myśli. Już raz zlekceważyłam swoje przeczucia i rozum. Zapłaciłam wysoką cenę. Nie stać mnie na to po raz drugi. Młody co dzień ryzykuje życie. Starszemu kardiolog zaproponował rozrusznik :( Moja sytuacja materialna jest katastrofalna, a będzie jeszcze gorsza.Ja zwyczajnie nie mogę sobie pozwolić na emocjonalny krach. Wojtek, nawet jak go-hipotetycznie-skrzywdzę, wróci na łono. Ja...No, tak. Mną sie nikt nie przejmie. Bo te przecież on jest ten wspaniały.