Najnowsze wpisy, strona 17


Intuicja
Autor: aviastra
Tagi: prawda czy mit  
01 marca 2008, 00:15
Zostałam zaatakowana. Totalnie. Nawet przez moją przyjaciółkę, Joannę, która zazwyczaj trzyma stronę kobiet. Wszyscy bezapelacyjnie kochają Wojtka. Joanna zna go dłużej ode mnie i, jak sądzę, lepiej. Napisała mi długiego maila po nocnej kilkugodzinnej rozmowie, co jest do niej zupełnie niepodobne, bo generalnie nie lubi mężczyzn i maili, a jego sens był mniej więcej taki, żebym go nie krzywdziła, bo niejedna chciałaby z nim być, bo on taki wspaniały. No, rzesz kacza noga! A ja to niby co? Bezmyślny wamp z tasakiem?!
Prawda jest taka, że czuję, wiem, że coś jest nie tak. I nie wiem skąd to wiem, ale wiem, że nie mogę tego zlekceważyć. Na pozór to ja jestem oschła, nie odpowiadam na telefony, moje SMS-y nie mają czułych gadżetów, ale to się nie bierze znikąd. I nie konferencja jest powodem...Były już inne, co nie przeszkadzało nam w serdecznych kontaktach. Ktoś inny absorbuje jego myśli. Już raz zlekceważyłam swoje przeczucia i rozum. Zapłaciłam wysoką cenę. Nie stać mnie na to po raz drugi. Młody co dzień ryzykuje życie. Starszemu kardiolog zaproponował rozrusznik :( Moja sytuacja materialna jest katastrofalna, a będzie jeszcze gorsza.Ja zwyczajnie nie mogę sobie pozwolić na emocjonalny krach. Wojtek, nawet jak go-hipotetycznie-skrzywdzę, wróci na łono. Ja...No, tak. Mną sie nikt nie przejmie. Bo te przecież on jest ten wspaniały. 
Konferencja
Autor: aviastra
Tagi: ważna rzecz  
28 lutego 2008, 21:56
Piszę to na czerwono, żeby wszyscy się dowiedzieli: jutro wielki dzień-Wojtek Zbawiciel ma KONFERENCJĘ. Świat wstrzymał oddech. Kolejny raz. Wojtek Zbawiciel ma często, wstrzymujące oddech w piersiach Świata, wystąpienia. W różnych językach. Dobrze, że robi jakieś przerwy, bo pewnie zamiast zbawić ten pieprzony Świat, wykończyłby go. Ile można żyć bez powietrza? Są różne wersje. Słyszałam nawet o takiej (Mania Pawlikowska-Jasnorzewska), że zakochana kobieta może wcale nie oddychać. Ja jestem jakoś dziwnie przywiązana do tej czynności (inaczej nie mogłabym palić), więc nie zamierzam nikogo kochać. Wprawdzie zdobył się dziś rano na heroiczny czyn-idiotyczny SMS-ale olałam. Dobrze wiem, że jak refren będzie powtarzał się ten sam motyw: jest ktoś/coś ważniejszego od Ciebie ("ale przecież to Ciebie kocham!"). Nie pasi mi taka muza.
Co zrobię? To co robi skorupiak. Wycofam się rakiem, udam ugotowaną krewetkę, a w odpowiednim momencie powiem, zupełnie jak nie-krab: pieprz się z Konferencją.
Powrót
Autor: aviastra
Tagi: złudzenie  
27 lutego 2008, 22:52
Wracam do skorupy. Na szczęście mam jeszcze gdzie. I tym razem już nigdy z niej nie wyjdę. Miałam nadzieję jeszcze ten jeden, ostatni raz. Nie, nie stało się nic specjalnego. Po prostu nie odezwał się dziś ani słowem. Pewnie zbawia kogoś innego. Mnie wczoraj poświęcił wystarczająco dużo czasu, a tylu jest potrzebujących. I tylko mi nie mówcie, że histeryzuję, czy przesadzam. Jeśli mężczyzna, który Ci mówi, jak bardzo Cię kocha i co Ci ugotuje następnym razem i, że już nie może się doczekać i takie tam blebleble, siedząc cały dzień przy kompie, nie znajduje 1 minuty, żeby napisać dwa słowa choćby, wysłać SMS-a, zadzwonić, to znaczy, że uznał, że już nie musi zabiegać, że nie myśli, no jednym słowem, że to nie on, a ja jestem tą, która poszła w emocje za daleko. I za mocno zaufałam.
Popełniłam ogromny błąd. Błąd otwartości. Przez chwilę zapomniałam, że Wojtek, tak jak każdy inny mężczyzna, ma naturę łowcy. Zdobycz jest cenna żywa, umykająca. Kto się napala na jej poroże na ścianie?
Andrzej załatwia dla nas (oczywiście!!!) jakieś bardzo ważne interesy, żeby potem już mógł się tylko cieszyć mną. Pojęcia bladego nie mam skąd on wie, że ja się chcę cieszyć nim, ale mniejsza. Jednak mimo tegocałegozabieganiaistresu ma czas, żeby wysłać wiadomość. Choć tyle. Do wczoraj Wojtek nie mógł żyć bez kontaktu ze mną...I Andrzejowi przestanie zależeć, jeśli okażę mu trochę serca. Jakie mam więc wyjście? Wrócić do skorupy. "Okłamywać, dręczyć, zdradzać, nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać".
Niech Was Panowie Kochani wszystkich... 
Uczę się
Autor: aviastra
Tagi: wdzięczność  
26 lutego 2008, 23:11
Wojtku, jakie to szczęście, że Cię poznałam. Uczysz mnie na nowo, że warto być dobrym. Że to się zwyczajnie opłaca. Uparcie i z determinacją wygrzebujesz mnie ze skorupy cynizmu, ironii, prostackiej interesowności. I nie osądzasz mnie. I niczego nie obiecujesz. Ta skorupa była mi potrzebna. Żeby przetrwać. Jak zbroja na polu bitwy. Czy bitwa już się skończyła? Chyba nie. Mam do wyrównania rachunki z ex. Swoje krzywdy mogę mu darować. Pies mu mordę lizał. Ale nie Młodego...A jeśli Młody mu wybaczy? Czy i ja będę umiała? Piszę paląc, a paląc odrywam filtry z papierosa...Nikt nie będzie bezkarnie krzywdził moje dziecko. NIKT. Wszystko umiem wybaczyć, ale nie to. Dopadnę Cię jeszcze skurwielu. Nie wiem, kiedy i jak, ale dowalę Ci tak, zebyś do śmierci samej nie zapomniał. Jak Młody nie zapomni. Chyba, że mu pomogę...Miotam się. Wojtku, czas, żebyś przyjechał.
Dziś zadzwoniła moja synowa. "Mamo pomóż!". I nie o kasę chodziło, co byłoby prostsze, bo jej nie mam ,ale o decyzję w ważnej sprawie rodzinnej. Bolesnej i trudnej. Jezu! Czy ja jestem Salomon? Ale tak nie mogłam odpowiedzieć :( Musiałam dać "radę" (fuj! nie znoszę tego słowa) tam, gdzie nie ma dobrego wyjścia, bo śmierć jest zawsze zła. Poczułam się okropnie :( Starszy i jego żona zmagają się z dramatami, które nie powinny być ich udziałem. Są za młodzi. Jeszcze nie teraz! Ale to nie ja decyduję :(
Wojtek powiedział mi, że dobrze jest się smucić z dobrego powodu, bo inaczej będzie to wychodzić przez całe życie w błahostkach. Wsparł moje widzenie sprawy, które pokazałam synowej. Nie zostawił mnie z tym samej. Mój Wojtek Zbawiciel. I jak takiego nie kochać? :)...:(
 
Lśnienie
Autor: aviastra
Tagi: sens  
23 lutego 2008, 23:34
Napisałam Wojtkowi o Andrzeju. Musiałam. No, dzięki temu znam już jego rewers. Każdy jakiś ma. Jest prawdziwy, tak, jak awers.
Andrzejowi jeszcze nic nie powiedziałam. I dobrze, bo pewnie nie będzie już o czym. Wyzdrowiał. Podobno dzięki mnie.
Ale to tylko detale. Tak naprawdę to odkryłam dziś coś w sobie, co mnie zdumiało. Ja ich nie potrzebuję! To oni potrzebują mnie. Nie mam już więcej ochoty zamartwiać się brakiem wiadomości, nastrojem, telefonami mężczyzn. Ja sobie bez nich radzę i poradzę. Sprawdziłam się jako matka, gospodyni domu, pracownik, kochanka. Teraz czas dla mnie.
Odkąd pamiętam w moim życiu było malarstwo. Ex zabrał jak swoje wszystkie obrazy, albumy, biografie...Pieprzony dupek. Albumów ze zdjęciami rodzinnymi nie zabrał, choć mógł. Z każdej pensji kupię nam, mnie i Młodemu, jakiś album. Walę długi. Nie uciekną na pewno. Będę się nimI cieszyć cały miesiąc :) KOCHAM OBRAZY, choć to podobno faceci są wzrokowcami. Tak naprawdę są ślepi.
Jak tylko skończę tę notkę, włączę funkcję delete.Mam nadzieję, że już ostatni raz. Dwa lata to wystarczająco dużo czasu, żeby zbudować od podstaw dom, znaleźć nowych przyjaciół i...zorientować się, co naprawdę jest WAŻNE.