Tagi: brak
15 lutego 2008, 00:03
opierdolcie mnie, zwymyślajcie, może być z epitetami.
Co ja wyprawiam?! Schodzę w jakieś psychiczne katakumby i w mrokach szukam odpowiedzi. Wszystko mi śmierdzi trupem, więc reaguję odpowiednio-torsjami. W ciągu dwóch dni zdążyłam odwołać spotkanie z Wojtkiem (przyjął tłumaczenie-głupawe zresztą- ze zrozumieniem, choć dużo go kosztowało, żeby być u mnie, zachodu, kasy), wysłać cynicznego maila (nie odpowiedział), a gdy się okazało, że sabatu nie będzie, bo baby sie pochorowały, namotać, że może jednak...Powinien mnie kopnąć w tyłek, a on, zakręcił to, co już odkręcił, pisze: "pozwól mi przyjechać" i przeprasza, jeśli mu się nie uda. On mnie chyba naprawdę kocha (nadal nie jestem pewna; czego mi trzeba?; próby ognia?). To taki człowiek, który w innych widzi tylko dobro. Znacie takich? Wkurzający, nie? Tak, wkurza mnie, bo burzy mój obraz mężczyzn. Daje nadzieję.
Gdy pierwszy raz spotkałam go, uratował mi życie :) Naprawdę:))) Z przejęcia nie zauważyłam czerwonego światła. Właziłam właśnie pod autobus, gdy mnie przytrzymał. Powiedziałam mu wtedy:"jak się komuś ratuje życie, to się potem za niego odpowiada". Głupio, ale tylko to mi przyszło do głowy zamiast: "dziękuję".
Tak bardzo chciałabym choć jemu nie zrobić żadnego świństwa :(