Archiwum październik 2007, strona 1


Szaro
Autor: aviastra
Tagi: real  
26 października 2007, 23:18
Byłam dziś na szkoleniu. Całodniowym. Jutro część druga. Powtórka z rozrywki. Nie powiem, mądre, ciekawe, ale jestem wykończona. Myślenie odbiera mi siły :)))) Czyję się, jak po przyjeżdżce na karuzeli. Jak wysiądziesz, to jest Ci już wszystko jedno. Nie mam siły na żadne emocje i tylko myśleć nie umiem przestać. Tak z rozpędu :))) A jak mi już te klapki emocji opadły z oczu to, to co widzę? ...:)))...Nie, nie mogę o tym napisać. Jeszcze by ktoś przeczytał? ;)
Za dużo widzę. Stanowczo za dużo. Nie umiem nie widzieć. I zastanawiam się, kto mnie nauczył tak patrzeć? Chyba ojciec. Niezły z niego pojeb. Kocha mnie, wiem to, ale nie pamiętam, żeby mi to kiedyś powiedział. No, ja jemu oczywiście też nie. Pewnie by padł na zawał. A swoją drogą muszę kiedyś spróbować :)))  Należy mu się za to moje widzenie :( 
Nie, to nie tak. Jestem dorosła i patrzę na swoją własną odpowiedzialność. I czuję na swój własny rachunek. Nikt nie ma takiego ojca. To jest pewne. Wysoki, dumny, milczący, ciągle coś czytający, bardzo tolerancyjny i tak wrażliwy, że nie może sobie pozwolić na okazanie uczuć, bo albo by się rozsypał albo załamał, a ani jedno, ani drugie nie jest w jego stylu :) :( 
Do kurwy nędzy, tato, powiedz mi kiedyś: "kocham Cię córko". Może wtedy łatwiej byłoby mi uwierzyć, że ktoś może mnie pokochać? :(
Mój ostatni raz
Autor: aviastra
Tagi: andrzej  
24 października 2007, 00:04
No i nie ma Cię. Dostałam to, co chciałam. Prawdę. Nikomu nie przyniosła ona pożytku. W końcu ją wydarłam z Ciebie przekonując, że jest najważniejsza. Ty nie umiesz być z kobietą takim, jakim jesteś. Ja nie umiem być z kimś takim, jakim jesteś. Kłamstwo było dla nas błogosławieństwem. Brak mi Ciebie, ale jednoczśnie boję się każdego dzwięku telefonu, dzwonka do drzwi. Nie umiem trzasnąć Ci drzwiami przed nosem, ale też nie chcę kogoś takiego, jak Ty. Wiesz o tym, prawda? 
Pewnie już bajerujesz kogoś innego i, niestety, nie ma we mnie żalu ani zazdrości, tylko ulga. Przeraża mnie to. Jakim ja jestem człowiekiem?! Takim, który chce przeżyć, a z Tobą nie można :( Mój biedny, zagubiony Andrzejku...Nie udźwignąłeś prawdy o sobie samym. Tej wypowiedzianej głośno. Kurna, jak mi Cię żal :(((( Oszukiwałeś nie tyle mnie, co siebie. Nie, nie zostawię Cię tak. Zadzwonię. Nie odbierzesz. Ale będziesz wiedział, że jestem przy Tobie. Czy to jest coś warte?
Na sen
Autor: aviastra
Tagi: chemia  
21 października 2007, 00:00
Wzięłam. A jakże inaczej mogłabym zasnąć? Kiedyś jakiś kretyn powiedział mi, że mam się leczyć. W Monarze. Istnieje jeszcze Monar?
Wywaliłam dziś Andrzejowi wszystko, co o nim wiem. Całe błoto na talerz. Mailem .Powiedzieć nie miałam odwagi. Zaraz po rozmowie z nim, takiej czułej i miłej. Odpuszczam sobie. Pieknie łże. Ale łże. Po co?
Wiktor. Też łże. Już sie nawet nie kryje. Widocznie ma kogoś "pewnego". Inaczej nie ryzykowałby rozstania. To tchórz i gównojad.
Jutro spotkam się z Piotrem. Mało go znam.
Matka jest chora. Martwię się o nią, ale tego nie okażę. To byłoby źle przyjęte. U nas w domu nie okazywało się zmarwtienia, nie przyznawało do cierpienia. Czasem tylko mnie się to zdarzało, ale czuję to nienazwane potępienie niestosowności mego zachowania. Wszystko ma być O.K., nawet, jak nie jest. Szczególnie wtedy, gdy nie jest. Tak (milcząco) zarządził ojciec. Matka się go słucha. A ja się słucham Matki, więc jest cudownie...Mamo, czy Ty też sobie płaczesz gdzieś w kącie? :((((
Syn, czy ja też Ci to robię? Boże, tylko nie to!!!
Zaczyna działać proszek. Pani doktor, bardzo dziękuję za proszki :) Na sen. 
 
Wybory
Autor: aviastra
Tagi: odwaga  
20 października 2007, 00:40
Zawsze byłam wymagająca. Wobec innych. Wobec siebie. I taka już będę. Nie interesuje mnie tandeta, tombak, erzac. Stąd to ultimatum. Musisz się zdecydować, Andrzej. I ja też. Podniosłam wysoko poprzeczkę. Nie szkodzi. Jak nie przeskoczę, to się przeczołgam. Trudno. Do Sylwestra zdecyduję o swoim życiu. Jaka by to nie była decyzja i tak jest lepsza od tej ciągłej niepewności, szarpania się, dołowania, żeby za chwilę wpadać w euforię. Od tej huśtawki już mnie mdli.
Wiem, Kochany, że jeszcze nie jesteś gotów, że chciałbyś jeszcze się pobujać, ale ja mam dość, więc będziesz się bujał beze mnie.
Na niedzielę umówiłam się z Piotrem. Nie ma w sobie nic z Twojej charyzmy, ale JEST, a to bardzo wiele. No, nie wiem dokładnie, jaki jest :)))), ale się przekonam. I skonam :)))) ze śmiechu pewnie, a to i tak, jak będę miała szczęście...:(....
Nie pójdę na Sylwestra z byle kim. Jeśli z kimś pójdę-zostanę z nim. Jeśli nie-zostanę sama. Jestem już bardzo zmęczona :(
Grażyna
Autor: aviastra
Tagi: dla madzi  
18 października 2007, 21:20
Znałyśmy się od dziecka. Dorastałyśmy razem. Razem przeżywałyśmy pierwsze miłości. Świadkowałyśmy sobie na ślubie. Takie papużki nierozłączki. Potem wyjechała do Australii. Kontakt się urwał na kilka lat. Znalazła mnie. Dzięki netowi jesteśmy w codziennym kontakcie. Tylko raz wycięła mi numer, za to nie z tej Ziemi i gdyby nie to, że jest chrzestną Zbyszka i jego jedyną ciocią...Ale to historia i nie o tym chciałam.
Grażynkę spostrzegałam zawsze jako dziecko szczęścia. Piękna brunetka, z jasną karnacją i błękitnymi oczami i tą swoją porywającą chłopców nieśmiałością. Zazdrościłam jej i im, że jest z nimi, ale taką zazdrością niezawistną. Po latach, dopiero, kiedy tak sobie zaczęłyśmy codziennie pisać, dowiedziałam się, jak bardzo ona mi zazdrościła. To było dla mnie prawdziwe zaskoczenie! I jeszcze jedno. Dopiero teraz, w czasie tego pisania, zobaczyłam jaka jest skryta. Na to, żeby mi powiedzieć, że jej syn ma autyzm potrzebowała dwóch lat! Zaznaczam, że jestem najbliższą jej osobą. Znam już ją na tyle, że wiem, że kiedy dzieje się coś złego nie powie mi od razu. Dopiero za jakiś czas, kiedy sama to przegryzie i ozdobi pozytywnym myśleniem lub jakimś  innym zabiegiem upiększającym. Znam ją więc? Raczej wiem TO o niej. Ilu rzeczy mi nie powiedziała? Podała w innej, ładniejszej oprawie?
Oczywiście, nie musi mi mówić wszystkiego. Ja mam tak, że jakoś nie ciężko mi mówić nawet o najtrudniejszych sprawach, ale wiem, że nie wszyscy tak mają. Tylko, że często czułam się okropnie, kiedy po jakimś czasie dowiadywałam się, że wtedy, gdy ja biadoliłam szczerze nad jakimś bzdetem, ona wtedy przeżywała naprawdę poważny problem. Tylko, że ja nie wiedziałam. Bo i skąd? Efekt jest taki, że ona nauczyła się z czasem otwierać, a ja...zamykać. To dlatego zaczęłam pisać tu. Kiedyś napisałabym to wszystko do niej.