Archiwum grudzień 2007


Zadanie domowe
Autor: aviastra
Tagi: gra innejm  
30 grudnia 2007, 00:50
1. Imię: Mam 3, więc, żeby Was nie zanudzać podam tylko inicjały: L.M.W.
2. Kolor włosów: miedziany
3. Kolor oczu: szary z zielonymi refleksami
4. Wzrost: 170
5. Okulary/szkła : od niedawna, 1,5 dioptrii, ale tylko do dłuższego czytania papierzysk
6. Wiek: to już wiecie; nie lubię się powtarzać :)
7. Rodzeństwo: brak
8. Wiek rodzeństwa: brak
9. Miejsce zamieszkania: Silesia
10. Najlepsza przyjaciółka/przyjaciel: Grażyna; od lat dzieli się obszarem z kangurami
11. Praca, szkoła: Uniwersytet + 4 lata Studiów Podyplomowych
12. Najpiękniejsze wspomnienie: wszystkie pobyty w Wiśle
13. Ulubiony rodzaj muzyki: dobra muzyka, niezależnie od gatunku; mam stałego dostawcę wybierającego perełki z każdego rodzaju muzyki
14. Ulubiona potrawa: ryby i drób
15. Ulubiony napój: czarna kawa, postraszona cukrem (podobno liczę ziarenka cukru, ale to plotka :) )
16. Ulubiony film: Amelia
17. Ulubiona książka: R.Kapuściński, Joy Fielding i Henry Fielding
18. Największy ból: cierpienie synów i moja bezsilność
19. Największe marzenie: poznać mężczyznę, który umie dać oparcie i spokój

Kogo typuję? Ciekawa byłabym odpowiedzi harley i ciszy.
Z boku
Autor: aviastra
Tagi: szczęście  
29 grudnia 2007, 00:11
Mam urlop. Chwilowo nie galopuję. Ledwie kłus (nie mylić z kłusowaniem :) ), i znalazłam taki moment, taką chwilę, żeby spojrzeć na siebie z boku. To, co zobaczyłam zdumiało mnie. Czy ta kobieta to ja? Niemożliwe! Gdybym to była ja, to byłabym szczęśliwa. A może jestem, tylko tego nie wiem, goniąc wciąż i galopując, stawiając sobie i innym poprzeczki nie do pokonania?

No, więc mam urlop, co nie znaczy, że mam wolne. Po spokojnych Świętach (Bogu niech będą dzięki!) rozdzwoniły się telefony. Ewka. Koleżanka z LO. Znalazłyśmy się powtórnie w naszejklasie. Umówiłam się z nią na jutro, odkładając załatwienie spraw urzędowych na potem. Potem Bartek, kolega syna. Mieszkają razem w Londynie. Że dziś przyjdzie. Jak rzekł, tak i zrobił. Przywiózł prezenty od Młodego na Święta (chyba Wielkanocne :) ), rzucił mi się na szyję (nie pamiętam go wcale, Młody miał wielu znajomych), rozdział się i...gadaliśmy, gadaliśmy, a ja spoglądałam na zegarek, bo za dwie godziny miał przyjść Roman. Na szczęście się spóźnił. Zdążyłam dzięki temu pogadać na GG z Młodym, który tradycyjnie mnie opierdolił za to, o czym rozmawiałam z jego kolegą. "Zachowaj trochę mojej prywatności". Syn, jak mam rozmawiać z ludźmi, nie mówiąc? Pozwoliłam mu się odklikać. Posłusznie odebrałam polecenia do wykonania :) Kontakt z jego dziewczyną znaczy. I to, o czym wolno mi mówić :) Kocham Ninę. Z wzajemnością. Cieszę się na to spotkanie pod pretekstem wręczenia jej prezentu od syna. Tylko kiedy?! Wertuję kalendarz...Shit :(

Roman. Podoba mi się. Głównie dlatego, że nie zakocham się w nim na pewno. To ogromna zaleta. Nie wiem co dalej będzie. Pewnie nic. Jest zbyt zmęczony, żeby podjąć jakąś decyzję, inicjatywę. Tyra na dorosłe bachory. Wykorzystują go niemiłosiernie. Moglibyśmy się razem wesprzeć, pomóc sobie, ale już nie będę walczyć.
Chyba przesadziłam z tym randkowym strojem. Nie znał mnie takiej wcześniej. Odbierał mnie z pracy, więc garsonka i tam takie. Napiął się, zesztywniał. No, tak. To nie Wojtuś, który byłby zachwycony. Zawsze lubił gadżety, blichtr. Na szczęście w czasie randki zgasło światło, więc świece, naftowe lampy, atmosfera się rozluźniła...Może...

Kobiety w moim wieku marzą już tylko o niańczeniu wnuków. Mam z nimi słaby kontakt. Fajnie gadało mi się dziś zupełnie przypadkiem z jedną blogowiczką na czacie :) Tylko, że jest młodsza od moich synów. I co ja mam z sobą zrobić?
Niech to szlag...

Dziwka i ja
Autor: aviastra
Tagi: kop  
27 grudnia 2007, 22:38
No, nie musiałam już Wojtusiowi więcej dokładać. Rano zadzwonił i oznajmił łamiącym się głosem, że nie mógł spać całą noc, że nie pomagało nawet gorące mleko (a niby czemu miało? nie jest przecież oseskiem :) ), że łaził i palił papierosa za papierosem. Spytany o powód powołał się na dół. Jak zaczął ze mną rozmowę wczoraj wieczorem był w całkiem dobrym nastroju. No, ale bez litości wypytałam go o tę dziwkę. Dawno nie rozmawialiśmy, więc sądziłam, że się zakochał. Może i tak, ale coś mi się zdaje, że bez wzajemności :) Nie odpuściłam tematu zadając "naiwne" pytania. Moja wiedza sięgała momentu, kiedy umówił się z nią "prywatnie" (co za cymbał!) na kawę w Hotelu, bo ona "musiała się komuś wyżalić, a on umie słuchać". Chciał mi opowiedzieć jej historię, że puszcza się, bo potrzebuje pieniędzy na adwokata, żeby rozwieść się z mężem blebleble, przerwałam rozmowę i znajomość. Podobno mężczyźnie najłatwiej popełnić samobójstwo skacząc ze swego Ego na swoje IQ, ale to już był prawdziwie kamikadze-boski wiatr :) No więc coś poszło nie tak. I to bardzo nie tak, bo mówił o niej takim pogardliwym tonem, a ja jeszcze mam w uszach jego zachwyty nad nią.
I teraz tak sobie myślę, czy to ja mu dokopałam, czy ona? A może obie? Każda po swojemu?
Biedny, samotny, zapatrzony w siebie narcyz. "Bardzo mi Ciebie brakowało". Jasne. Musiało go nieźle trzepnąć, bo dopytywał się, czy warto czytać biblię :) Pomyślałam, że po dwóch wersach się zniechęci, więc zaproponowałam mu "moje czytanie": jak szukam odpowiedzi na coś ważnego otwieram biblię na chybił trafił i czytam, co Bóg ma mi do powiedzenia. Spodobało mu się. Dodałam delikatnie, że w ogóle (baranie jeden-w myślach :)) warto czytać. Zgodził się i z tym.
Wiem, że umiałabym mu pomóc, bo wiem, na czym polega jego problem. Ale co ja z tego będę miała?
;)
Święta
Autor: aviastra
Tagi: być sobą  
27 grudnia 2007, 00:11
Wszystko odbyło się tak, jak sobie zaplanowałam. No, prawie. Trochę jest mnie więcej, ale....Straci się, mam nadzieję :) Wiktor. Daje mi spokój, bezpieczeństwo, stabilność. Czemu? Bo go nie kocham. I to jest to najważniejsze pytanie: co to właściwie jest MIŁOŚĆ? Ci, których kochałam dawali mi wyłącznie łzy... Następna prawda, którą odkryłam (czemu uczę się ich tak późno?). Nigdy nie mów mężczyźnie, że Cię coś boli, że cierpisz. To tchórze. Uciekają. Gdy wykasowałam Wojtka znalazł się natychmiast. Gdy opowiedziałam, jak cudownie spędziłam Święta z innym mężczyzną, natychmiast się umówił. Owszem, przyjęłam zaproszenie. Wszak jesteśmy przyjaciółmi :) Nie jest mi to na rękę, ale coś mu się ode mnie należy. Porządny kop w jaja. Jutro muszę ładnie wyglądać, więc kładę się spać :)
Wigilia (plany)
Autor: aviastra
Tagi: no   wigilia  
22 grudnia 2007, 23:27
Trochę się działo, ale w obliczu Wigilii to nieważne... Organizowałam Wigilię przez 30 lat dla wszystkich bliskich. Nawet w wynajętym mieszkaniu, gdy uciekłam z domu. I mam już dość. Starszy dobrze to rozumie. Zaprasza mnie do siebie. Organizują z synową. Znaczy: zapraszają gości. Z gestem :))) Będę tam takie osoby, którym ogromnie chcą się przypodobać (rodzina synowej :) ), a które zdecydowanie mnie się nie podobają. Nadęte i snobistyczne. Już otrzymałam pantoflową pocztą instrukcję, żebym nie paliła przy wigilijnym stole. I, że będą odmawiać modlitwy za nieobecnych zmarłych. Kurwa, to nie Wszystkich Świętych!!! Poza tym, to nie ich dom, więc jakim prawem dyktują zwyczaje?! Ale, O.K. Usmażę pokornie te 7 kg karpia. W ramach adwentowej pokuty. I miłości do Luki. Reszta się dla mnie nie liczy. No, ale nie mogę im tak zwyczajnie podarować tej instrukcji, jak mam sie zachować. Sama wiem to najlepiej. Nienawidzę być pouczana. Wymyśliłam więc, że na wigilii wystąpię w stroju Turczynki. Tego mi zabronić nie mogą :) Luka to też niezły skandalista, więc mi wybaczy, a najprawdopodobniej nawet nie zauważy, że coś jest nie tak :)))) Ale synowa go oświeci...Jak się już przestaną modlić, to będą mieli o czym plotkować. Ja się zwijam z Wiktorem o 19-tej i robimy własną wigilię u mnie. Należy mu się. Dbał o mnie cały rok....