Archiwum luty 2008


Konferencja
Autor: aviastra
Tagi: ważna rzecz  
28 lutego 2008, 21:56
Piszę to na czerwono, żeby wszyscy się dowiedzieli: jutro wielki dzień-Wojtek Zbawiciel ma KONFERENCJĘ. Świat wstrzymał oddech. Kolejny raz. Wojtek Zbawiciel ma często, wstrzymujące oddech w piersiach Świata, wystąpienia. W różnych językach. Dobrze, że robi jakieś przerwy, bo pewnie zamiast zbawić ten pieprzony Świat, wykończyłby go. Ile można żyć bez powietrza? Są różne wersje. Słyszałam nawet o takiej (Mania Pawlikowska-Jasnorzewska), że zakochana kobieta może wcale nie oddychać. Ja jestem jakoś dziwnie przywiązana do tej czynności (inaczej nie mogłabym palić), więc nie zamierzam nikogo kochać. Wprawdzie zdobył się dziś rano na heroiczny czyn-idiotyczny SMS-ale olałam. Dobrze wiem, że jak refren będzie powtarzał się ten sam motyw: jest ktoś/coś ważniejszego od Ciebie ("ale przecież to Ciebie kocham!"). Nie pasi mi taka muza.
Co zrobię? To co robi skorupiak. Wycofam się rakiem, udam ugotowaną krewetkę, a w odpowiednim momencie powiem, zupełnie jak nie-krab: pieprz się z Konferencją.
Powrót
Autor: aviastra
Tagi: złudzenie  
27 lutego 2008, 22:52
Wracam do skorupy. Na szczęście mam jeszcze gdzie. I tym razem już nigdy z niej nie wyjdę. Miałam nadzieję jeszcze ten jeden, ostatni raz. Nie, nie stało się nic specjalnego. Po prostu nie odezwał się dziś ani słowem. Pewnie zbawia kogoś innego. Mnie wczoraj poświęcił wystarczająco dużo czasu, a tylu jest potrzebujących. I tylko mi nie mówcie, że histeryzuję, czy przesadzam. Jeśli mężczyzna, który Ci mówi, jak bardzo Cię kocha i co Ci ugotuje następnym razem i, że już nie może się doczekać i takie tam blebleble, siedząc cały dzień przy kompie, nie znajduje 1 minuty, żeby napisać dwa słowa choćby, wysłać SMS-a, zadzwonić, to znaczy, że uznał, że już nie musi zabiegać, że nie myśli, no jednym słowem, że to nie on, a ja jestem tą, która poszła w emocje za daleko. I za mocno zaufałam.
Popełniłam ogromny błąd. Błąd otwartości. Przez chwilę zapomniałam, że Wojtek, tak jak każdy inny mężczyzna, ma naturę łowcy. Zdobycz jest cenna żywa, umykająca. Kto się napala na jej poroże na ścianie?
Andrzej załatwia dla nas (oczywiście!!!) jakieś bardzo ważne interesy, żeby potem już mógł się tylko cieszyć mną. Pojęcia bladego nie mam skąd on wie, że ja się chcę cieszyć nim, ale mniejsza. Jednak mimo tegocałegozabieganiaistresu ma czas, żeby wysłać wiadomość. Choć tyle. Do wczoraj Wojtek nie mógł żyć bez kontaktu ze mną...I Andrzejowi przestanie zależeć, jeśli okażę mu trochę serca. Jakie mam więc wyjście? Wrócić do skorupy. "Okłamywać, dręczyć, zdradzać, nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać".
Niech Was Panowie Kochani wszystkich... 
Uczę się
Autor: aviastra
Tagi: wdzięczność  
26 lutego 2008, 23:11
Wojtku, jakie to szczęście, że Cię poznałam. Uczysz mnie na nowo, że warto być dobrym. Że to się zwyczajnie opłaca. Uparcie i z determinacją wygrzebujesz mnie ze skorupy cynizmu, ironii, prostackiej interesowności. I nie osądzasz mnie. I niczego nie obiecujesz. Ta skorupa była mi potrzebna. Żeby przetrwać. Jak zbroja na polu bitwy. Czy bitwa już się skończyła? Chyba nie. Mam do wyrównania rachunki z ex. Swoje krzywdy mogę mu darować. Pies mu mordę lizał. Ale nie Młodego...A jeśli Młody mu wybaczy? Czy i ja będę umiała? Piszę paląc, a paląc odrywam filtry z papierosa...Nikt nie będzie bezkarnie krzywdził moje dziecko. NIKT. Wszystko umiem wybaczyć, ale nie to. Dopadnę Cię jeszcze skurwielu. Nie wiem, kiedy i jak, ale dowalę Ci tak, zebyś do śmierci samej nie zapomniał. Jak Młody nie zapomni. Chyba, że mu pomogę...Miotam się. Wojtku, czas, żebyś przyjechał.
Dziś zadzwoniła moja synowa. "Mamo pomóż!". I nie o kasę chodziło, co byłoby prostsze, bo jej nie mam ,ale o decyzję w ważnej sprawie rodzinnej. Bolesnej i trudnej. Jezu! Czy ja jestem Salomon? Ale tak nie mogłam odpowiedzieć :( Musiałam dać "radę" (fuj! nie znoszę tego słowa) tam, gdzie nie ma dobrego wyjścia, bo śmierć jest zawsze zła. Poczułam się okropnie :( Starszy i jego żona zmagają się z dramatami, które nie powinny być ich udziałem. Są za młodzi. Jeszcze nie teraz! Ale to nie ja decyduję :(
Wojtek powiedział mi, że dobrze jest się smucić z dobrego powodu, bo inaczej będzie to wychodzić przez całe życie w błahostkach. Wsparł moje widzenie sprawy, które pokazałam synowej. Nie zostawił mnie z tym samej. Mój Wojtek Zbawiciel. I jak takiego nie kochać? :)...:(
 
Lśnienie
Autor: aviastra
Tagi: sens  
23 lutego 2008, 23:34
Napisałam Wojtkowi o Andrzeju. Musiałam. No, dzięki temu znam już jego rewers. Każdy jakiś ma. Jest prawdziwy, tak, jak awers.
Andrzejowi jeszcze nic nie powiedziałam. I dobrze, bo pewnie nie będzie już o czym. Wyzdrowiał. Podobno dzięki mnie.
Ale to tylko detale. Tak naprawdę to odkryłam dziś coś w sobie, co mnie zdumiało. Ja ich nie potrzebuję! To oni potrzebują mnie. Nie mam już więcej ochoty zamartwiać się brakiem wiadomości, nastrojem, telefonami mężczyzn. Ja sobie bez nich radzę i poradzę. Sprawdziłam się jako matka, gospodyni domu, pracownik, kochanka. Teraz czas dla mnie.
Odkąd pamiętam w moim życiu było malarstwo. Ex zabrał jak swoje wszystkie obrazy, albumy, biografie...Pieprzony dupek. Albumów ze zdjęciami rodzinnymi nie zabrał, choć mógł. Z każdej pensji kupię nam, mnie i Młodemu, jakiś album. Walę długi. Nie uciekną na pewno. Będę się nimI cieszyć cały miesiąc :) KOCHAM OBRAZY, choć to podobno faceci są wzrokowcami. Tak naprawdę są ślepi.
Jak tylko skończę tę notkę, włączę funkcję delete.Mam nadzieję, że już ostatni raz. Dwa lata to wystarczająco dużo czasu, żeby zbudować od podstaw dom, znaleźć nowych przyjaciół i...zorientować się, co naprawdę jest WAŻNE.
Grymas
Autor: aviastra
Tagi: los  
22 lutego 2008, 23:24
Czemu w moim życiu nie może być normalnie, nudno i stabilnie? Czemu, kiedy znalazłam człowieka, którego naprawdę polubiłam, z którym jest mi naprawdę dobrze, natychmiast musi coś zgrzytnąć? Oczywiście nie ma odpowiedzi na to...Tak sobie tylko jęczę...
Andrzeja znam już jakiś czas, ale nigdy nie miał czasu. Interesy z ludźmi znanymi mi z TV, o których nawet nie chcę słuchać, bo lepiej nie wiedzieć. Taka fajna, sympatyczna znajomość. I nagle, kiedy byłam z Wojtkiem, zachorował. Ten macho rozdający karty zbudził się i stwierdził, że coś jest bardzo nie tak z jego ciałem...Zmiana optyki. Interesy przeszły na dalszy plan. Koniecznie musiał się ze mną zobaczyć. "Jak dobrze, że Cię mam" (skąd ten pomysł?!) "Spadłaś mi z nieba" (nowość; do tej pory raczej z innego miejsca domyślano się mego pochodzenia). Ułożył nam plan na życie zaraz po seksie. Nie jestem z siebie dumna :( Uwiódł mnie "na chorego". Nawet mu do głowy nie przyszło, że może być ktoś inny. Że może mam lepszą opcję na przyszłość. No, nie mam. Gwarantuje mi wyłączność i stabilizację, czyli dokładnie to, czego Wojtek nie chce mi dać. Tylko, że ja zwyczajnie lubię BYĆ z Wojtkiem w każdej sytuacji, zawsze. Z Andrzejem nie :(
Wojtku, jesteś kurewsko mądrym, wrażliwym i prawym człowiekiem. Gdy łamiesz zasady, a łamiesz je, źle Ci z tym. Czy naprawdę nie mógłbyś złamać zasad dla mnie? Podobno mnie kochasz:( Jesteś niesprawiedliwy. Poświęcasz ludzi dla ludzkości. Naprawiasz cały ten pieprzony Świat, a mnie pewnie, na pewno :(, skarzesz na koszmarne noce bez Ciebie...WIEM, że też będziesz cierpiał, ale Ty nie musisz!
Piszę te notkę, gdy przerwałeś rozmowę, bo miałeś ważny telefon. Gdy byłeś u mnie wyłączałeś go...Ale już nie jesteś u mnie :(
Wiem. Zawsze będzie ktoś ważniejszy, bardziej potrzebujący...Pokazałam Ci, Kochany, jak mało mnie cenisz, bo tak łatwo Ci przyszłam. Płakałeś. Ale nic się nie zmieniło :(
Nie chcę przechodzić z rąk do rąk. Chce być kimś, "komu spadłam z nieba". Znam cenę. Zapłacę ją. Jeszcze o tym nie wiesz...Ty nie umiesz kłamać, tak, jak ja. Ty mnie kochasz Wojciech, ale...nie tak bardzo, jak bym chciała.