Najnowsze wpisy, strona 2


weekend
Autor: aviastra
Tagi: prawa natury  
11 sierpnia 2008, 23:36

Zawsze wydawało mi się, że jestem niezniszczalna. Dokładnie tak. Wydawało mi się. Weekend spędziłam uroczo. W łóżku. Twarzą do ściany. Na więcej nie miałam sił. Leczenie, które sobie zaaplikowałam, zwaliło mnie z nóg. A jeszcze tak niedawno tańczyłam, jak małolata. Było, minęło. Napisałam o tym Grażynce i bardzo żałuję. Martwi się o mnie i przeprasza, że nie może odpisać, bo ma w domu piekło...Jeśli kiedykolwiek ten pieprzony pojeb, jej mąż,  znajdzie się w moim zasięgu, rozwalę mu na łbie, co będę miała pod ręką.

No i w ten czarny weekend przyszedł mail od Wojtka. TEGO Wojtka. Zdobyłam się na przeczytanie po dobie. Był taki ciepły i szczery. Co z tego, kiedy spóźniony. Odpisałam dziś. Jednym zdaniem z trzech słów.

Już niedługo, choć na krótko, przyjedzie Młody. Byle do 15-tego września...

 

Pchła Szachrajka
Autor: aviastra
Tagi: ściema  
09 sierpnia 2008, 22:41

Cały dzień się dziś głowię, jak wyrolować Towarzystwo Ubezpieczeniowe. Boooszeeee, na co mi przyszło!!! Ale nic to. To dla Młodego. No, więc nie dostanę kasy, jeśli choroba była stwierdzona przed podpisaniem Polisy. Znaczy, jutro nie mogę iść do konowała. Spoko. Sama się będę leczyć. Póki co. Gdybym się źle nie czuła, to bym nie wyskakiwała z kasy na składkę. Jasne? Jasne. Dla nich też :) Póki co, mam czystą kartotekę. Okaz zdrowia. I tak należy trzymać. Potem się zobaczy.

Młody jest mi wdzięczny, że tak dbam o niego. Nie wie, że mam powody :( I dobrze. Ty, Mój Cudny, zawsze będziesz pod ochroną. Kogoś trzeba kochać. Nie znam nikogo bardziej wartego miłości.

Wszystkie troski, jakie mnie obarczają, nie zniknęły, ale miałam dziś dużo powodów do zwyczajnego, spontanicznego śmiechu :))) Kocham się śmiać i kocham wszystkich, którzy mnie rozśmieszają. Jak Modrzak z tym Kaczyńskim w komentarzu u innejm.

 

Dołowanie
Autor: aviastra
Tagi: bywa  
09 sierpnia 2008, 00:29

Dostałam upomnienie od Modrzaka, że smęcę. I słusznie. Znaczy, słuszne upomnienie i słuszne smęcenie. Trudno, bywa i tak, że życie da kopniaka w sam środek tyłka, co nie należy do przyjemności, ale z kolei to jeszcze nie powód, żeby się mazgaić. Nie powiem, żeby od wczoraj coś się zmieniło na lepsze, raczej odwrotnie, więc sobie siedzę w dole, ale ma to i dobre strony.

No, więc dobre strony dołowania są takie, że nie ma się już sił na popełnianie nowych błędów i wplątywanie w nowe kłopoty. Mniej kłopotów to jednak lepiej, niż więcej. Nie ma się też już sił na podtrzymywanie relacji i w takich chwilach widzisz, kto mimo to pozostaje blisko. To doświadczenie bywa zaskakujące. Często są to osoby najmniej podejrzane. No i jeszcze jedna zaleta dołowania, to bolesna, ale konieczna, eliminacja tych, którzy bliskość tylko udawali.

Już wiem, jak zabezpieczyć Młodego, bo oczywiście w tym dole nie siedziałam z założonymi rękami. Przeleciałam kilku agentów ubezpieczeniowych i w końcu znalazłam coś, co mi pozwoli spokojnie spać. Pogodziłam się też, choć bardzo niechętnie, z myślą, że jednak tak do końca nie zrezygnuję z możliwości medycyny.

I jeszcze jedno. Dość ważne. Uważnie przyjrzałam się sobie i temu, co robię. Wybieram takich mężczyzn jak Wojtek (jeden, czy drugi), którzy nie rokują na stały związek. Czy to możliwe, że podświadomie wcale go nie chcę? Faktem jest, że gdy tylko pojawiał się ktoś, kto realnie był zainteresowany byciem razem, znajdowałam mu sto wad i sto przeszkód. Ja się zwyczajnie boję zaryzykować.

Tak więc, widzisz Modrzak, dołowanie nie jest tylko złe :)

Fajnie
Autor: aviastra
Tagi: bez za  
07 sierpnia 2008, 23:43

Przez dwie godziny klikałam z moim Małym Księciem. Pisałam kiedyś o nim, więc nie będę się powtarzać. To wirtualny mężczyzna, w wieku mojego Starszego. Chyba jedyny, którego kocham miłością bezinteresowną i bezgraniczną. Wspominaliśmy "stare dobre czasy", kiedy dawaliśmy czadu na czacie. Przypomniałam mu, że chyba nie były takie dobre, bo był to pokój "złamanych serc" :))) Był bez pracy, bez nadziei. Dziś...Poszedł do przodu jak burza. A we mnie rośnie serce, choć złamane, bo jeśli komuś się coś od życia należy, to na pewno jemu. Cieszę się tak jego szczęściem, że aż mi się ryło śmieje, a w oczach mam prawdziwe, pieprzone łzy wzruszenia. Czy szczęściem-nie wiem; raczej nie :( Powodzeniem. Mała różnica. Znamy jej subtelną różnicę i to nas łączy.

Wcześniej był u mnie Wojtek. OCZYWIŚCIE nie TEN Wojtek. Ten z Sylwestra. On kocha JĄ (to nie ja). Ja kocham JEGO (to nie on). Mamy o czym rozmawiać. Pełne zrozumienie. No i zawsze było nam dobrze w łóżku. Dziś też.

Jeszcze sobie dziś popłaczę, Kochany, z Twojego powodu. Bo wiem, tak, jak Ty, że nie będzie nikogo innego, tak bliskiego i tak niebezpiecznego. Gdybyśmy się, choć przed sobą, do tego przyznali, nasze światy, nasze ostoje, runęłyby w gruzach. Ja może zaryzykowałabym. Mam mniej do stracenia. Ty-wszystko. Nie wyrównam strat. 5-cioro dzieci, 6-cioro wnuków, 1-dna schorowana żona. Miałam być, jak Olga, niezobowiązująca, zastępująca, niewymagająca i okresowa. Przeliczyliśmy się oboje.

Jutro odbieram wyniki jakiś durnych, medycznych badań, które mi powiedzą, czy mam jeszcze prawo do marzeń, czy nie. I jakoś, po rozmowie z Małych Księciem, niewiele mnie to obchodzi. On jest zdrowy. Ma przy sobie kobietę, która go kocha. To nic, że bez wzajemności. I idzie się targować o 8-mkę :) Wygraj, Marcin! Jesteś tego wart. Za ten cały ból, który znam tylko ja.

 

Zajefajnie
Autor: aviastra
Tagi: durne słowo  
06 sierpnia 2008, 22:18

Odezwała się Joanna. Milczała od kiedy uniosłam się i podniosłam głos. Jak mogłam?! Ale są takie sfery, których lepiej u mnie nie ruszać. Zrugała mnie za to, że za bardzo martwię się chłopcami, że są dorośli. Nikt nie będzie mi mówił, kiedy i czym mam się martwić. A już od chłopców to wara!!!!

Napisała, że ma doła jakiego nigdy przedtem nie miała. Wierzę jej i współczuję, ale nie umiem pomóc. Sama sobie nie umiem :(

Przyglądam się ludziom wokół mnie. Jest wszystko ok., gdy jest wszystko ok. Gdy nie jest...No, to masz problem kobieto. Ludzie nie chcą widzieć mnie w kłopotach. Takich prawdziwych. Chcą tej seksownej, niefrasobliwej (?), dowcipnej Avi. Nigdy taka nie byłam. Przynajmniej, nie tylko taka, ale to była tylko moja sprawa. Dawno już zauważyłam, jaką siłę ma w sobie "keep smiling". Teraz nie mam siły na tę siłę. I jakoś mnie nie dziwi i nawet nie wzrusza, że Wiktor wziął sobie urlop. Także ode mnie. Podobno pojechał do kuzyna. Po co kłamie, nie wiem. Powiedziałam o swoim problemie kilku znajomym. Kumplom. W odpowiedzi: heheheh. Oczywiście w  super wyrafinowanej intelektualnie formie. Włącznie z przypowieścią o Amazonkach i Achillesie.  Skąd ja biorę tych idiotów? Funkcja delete. Po co mi ktoś taki?

I jeszcze ten upierdliwy Młody. GG. Cholera z tą techniką. "Napisz mi, co u Ciebie, czy wszystko w porządku?" No i co ja mam mu napisać? Za diabła rogatego nie umiem kłamać. Nie jemu. No, to nie piszę nic.

Był dziś na chwilę Starszy. Nie jest z nim dobrze. Ja udaję, że nic nie widzę. On udaje, że wierzy, że nic nie widzę. Oboje wiemy, że nic nie da się zmienić.

Jaki mężczyzna udźwignie kogoś z takim balastem? Żaden. Wiem o tym. Wojtek to była moja ostatnia nadzieja. Tak prężyłeś muskuły, Kochany, a pokonało Cię lekkie zawirowanie :(

Mam pojechać do swojego krakowskiego znajomego, pójść na oblewanie awansu Basi. Po co? Dla zasady? Żeby znowu udawać? Chyba nie dam rady i nie będę miała odwagi powiedzieć prawdy. Coś wymyślę. Albo i nie? Nie wiem. Nic już nie wiem.