Archiwum wrzesień 2007, strona 3


Zmartwychwstanie Julii
Autor: aviastra
16 września 2007, 22:25
Umarła dawno temu w Veronie. Z miłości. Więc niech teraz z miłości zmartwychwstanie. Myślisz, że to niemożliwe? Bo nie ma już Romea? A kto powiedział, że nie ma? Jest. W każdym mężczyźnie, tylko trzeba go zobaczyć. Oczami Julii. Że nie ma "oczu jak burza pod koniec lata"? Ma inne, fakt, ale piękniejsze od Romea, bo żywe i obecne. I jego zbyt niecierpliwe ręce. To przecież piękne, że chce Cię dotykać. Czasem ...pachnie, albo i nie..., ale to przecież zapach gladiatorów, traperów, kowboji ( z tymi ostatnimi przegięłam chyba :-/ ), a to mężczyźni przez duże M! Nie ma kasy, a jak ma, to i tak się nie podzieli. Zawstydzasz samą siebie. To o miłości przecież mowa. I jest taki niezaradny, pogubiony. Jak dziecko. Dziecko by Cię tym rozczuliło, prawda? Zapomina o Tobie, nie dzwoni, nie pisze. Oj, kobieto! Nie jesteś pępkiem świata. Ani on :) W tym czasie zadzwoni ktoś inny, a Twój Romeo, jak już pozałatwia wszystkie ważne sprawy, przypomni sobie o Tobie i zatęskni. Tylko daj mu szansę. Nie zalewaj go sobą, bo żeby złapać oddech będzie musiał się ewakuować na innej...łodzi :)
 
Jutro spotkasz się z kimś, dla którego będziesz musiała być Julią XXXl. Trzymaj się!
 
(Gadam do siebie :-/  Zupełnie mnie porąbało)
 
Bagno II
Autor: aviastra
Tagi: wstręt  
15 września 2007, 22:31
I już sama nie wiem, czy ja mam jakiś szczególny sposób odbierania świata, że ciągle coś mnie zniesmacza, wywołuje bunt, gniew? Może ja sobie sama ustawiam taką optykę, ze widzę tylko to, co złe?
Przed chwilą wróciłam z przyjęcia urodzinowego. Taka rodzinna nasiadówka."Och, jaki piękny prezent!" "Możesz podać mi sałatkę?""Jak się czujesz ciociu?" Gdy, w związku z późną porą, najmłodsze nadzieje rodu opuściły przyjęcie, machając łapkami i śliniąc nas na pożegnanie, pojawił się temat Roberta.
Gdy pierwszy raz go zobaczyłam miał może 26? lat. Był piękny jak młody Bóg, drobny, z zawadiackim uśmiechem i taką nieśmiałością, która monentalnie się udziela. Raczej trudno wprawić mnie w zakłopotanie, ale przy nim zawsze czułam się tak, że opuszczałam oczy. Może dlatego, żeby nie zobaczył w nich mego autentycznego zachwytu? Jest mężem siostry dzisiejszej solenizantki. Wtedy mieli dwoje małych, równie pięknych, jak oni dzieci, zasobny dom, dobrą pracę. To znaczy on miał. Jego żona nigdy nie pracowała, natomiast miała duże potrzeby i aspiracje. Robert pracował 7 dni w tygodniu, żeby je zaspokoić. Urlop. Jaki urlop? Pomagał wszystkim w koło. Nigdy nie narzekał. Dziś jest cieniem człowieka. Umiera na raka. Ma 32 lata. Żona zostawiła go i już się zaręczyła z innym. Chciała się rozwieść, ale prawniczka poradziła jej, żeby poczekała "bo lepiej być wdową, niż rozwódką".Opiekują się nim obcy ludzie, dalsza rodzina, nawet niemiecki pracodawca, ale mieszka sam, bo z kim? Morfina już nie pomoga. Leczenia już dawno nie ma, bo rak zżera go w całości. Nie mamy odwagi powiedzieć mu o hospicjum. To bardzo dumny mężczyzna."Poradzę sobie". Żona na drugim końcu Polski czeka, kiedy w końcu będzie wdową. Znam ją. Wyrosła w ciepłej, serdecznej rodzinie. Ja nie rozumiem. Chce mi się wyć. Czy to jakaś epidemia znieczulicy? Może coś nam pożera sumienia?
Piszę o tym po to, żeby choć tutaj został. Bo był. Bo jest. Jeszcze. Mężny do końca. Nigdy nie skarżący się. I tak samotny, jak tylko może być człowiek, który nagle został pozostawiony w najtrudniejszym momencie życia przez osoby, którym to życie poświęcił. To brzmi paskudnie patetycznie, ale to jest prawda.
Napiszcie mi proszę, że ja po prostu mam pecha, że to wyjątek, że ludzie nie są źli i nieczuli, a jego żona to wyjątkowy potwór i że takich nie znacie. 3 głębokie oddechy....
Bagno
Autor: aviastra
Tagi: brud  
14 września 2007, 22:38
Mam za sobą cholernie ciężki tydzień. W pracy młyn. W domu syf, bo nie miałam kiedy sprzątać. Nie wiem, po co mi były te straty czasu na straconych facetów. Było, minęło, bywało znacznie gorzej. Jest w końcu piątek i weekend przede mną. No, nie cały dla mnie, ale jeden dzień na pewno. Kupiłam sobie piwo, kufel dostałam za darmo i fajnie jest, aż tu nagle taki niespodziewany SMS. Shit. Jedno wielkie gówno. Czuję się nim oblepiona, niedobrze mi. Ta ona-ja pokazuje mi człowieka, którego znam tak długo, a zupełnie nie znam. Jest załgany do kości...I wyrafinowany. Jak mój ex. No, tak. Wspomniałam sobie i już mi brak powietrza, boję się...zaraz zacznę panikować. Oddychaj, oddychaj...powoli...Jesteś bezpieczna. Nikt nie może Cię skrzywdzić. W każdym razie nie bezkarnie. Teraz Ty rozdajesz karty. Fuck! Tylko czemu sobie same blotki?! :) Bo jesteś głupia pipa, która chce więcej, niż może dostać. No, ale przecież wolno mi chcieć? Jasne, wolno, ale za pragnienia też się płaci. Nic nie jest za darmo. Odpieprz się, nie truj mi głowy! W dupie mam to całe Twoje gadanie. Ty się wydrzyj na tego dupka Wiktora, a nie na siebie, gupia babo. No, fakt :) Jak jeszcze siebie kopnę w tyłek to już mi nikt nie zostanie :) A szkoda by było. Tyłek jest jeszcze całkiem w porządku :):) Gorzej z główką. Ale tego nie widać :):):)
Być kobietą
Autor: aviastra
Tagi: babka  
12 września 2007, 23:44
Jak mi już kurwa tak cholernie źle, że kurwa gorzej być nie może, to sobie kurwa ( niestety) przypominam moją babkę, która w takich razach mawiała: "no, dziecko, masz dwa wyjścia: albo siąść i płakać, albo ruszyć dupę i coś z tym zrobić". Kurwa nie powiedziała nigdy w życiu. No i co ja mam Ci babko moja powiedzieć? Że już nie mam sił? Że mi się już nie chce? Przecież wiem, co będzie...Popatrzysz tymi swoimi dobrymi oczami i powtórzysz :"dziecko, masz dwa wyjścia"...No, więc podnoszę twarz, choć usta niebezpiecznie łamią się w podkówkę, połykam te 12 głupich łez :) :( i patrzę życiu prosto w mordę. Jak ona. Jak maja matka. Mogę zdradzić każdego faceta, ale nie kobiety z mego rodu. Nie po to tyle wycierpiały, żebym dała ciała. I nagle wszystko staje się łatwiejsze, prostsze, bo mam je za plecami...
 
Oddycham głęboko, powoli...Coś jest w tym kurwa oddychaniu :) Mózg się dotlenia, czy co? :)
 
Ofiary przemocy są nieufne. Szukają tak, żeby nie znaleźć, bo przeraźliwie  boją się bliskości. Bliskość kojarzy im się z cierpieniem. No i O.K. Jak tak musi być, to co ja poradzę? Wyżej dupy kurwa nie podskoczę. Już WIEM, że zostanę sama. Ale bezpieczna. Myślicie, że to mało?
 
Przepraszam za wszystkie brzydkie słowa, ale dzisiaj mam taki kurwa dzień. Postaram się poprawić :)
Być mężczyzną
Autor: aviastra
Tagi: płeć  
11 września 2007, 23:45
Dziś nie będzie romantycznie. Jacek to mój przyjaciel. Były, ale zawsze :) No, więc Jacek prosił mnie, żebym go nauczyła być kobietą - czuć, jak kobieta, myśleć, jak kobieta. Nie wiedzieć dlaczego, świat kobiet wydawał mu się taki nieodgadniony, frapujący. Starałam się jak mogłam, ale albo lipny ze mnie nauczyciel, albo on był tępym uczniem, koniec końców nie udało się i "oj, Ela, straciłaś przyjaciela" :)
Natomiast znajomość z Jackiem i jego fascynacja udzieliła mi się, tylko w dowrotnym kierunku. Zaczęłam się zastanawiać, jaki jest ten męski świat? Jak to jest być mężczyzną? Patrzę, słucham, nawet wierzę (chwilami, w celach eksperymentalnych), ale ni...grzyba nie mogę zrozumieć. Męski tok myślenia jest zupełnie irracjonalny, a szczycą się logiką. Męskie przyjaźnie, to głównie wspólne picie wódki i to do czasu, gdy nie pojawi się któremuś ta Jedyna ( ten kolega z wojska jest jak Harry Poter-wymyślony; taki pretekst, żeby wyjść z domu). Męska miłość....Ale o tym już było i pewnie nie raz będzie :):):)
No, więc jak to jest być mężczyzną? Może tutaj ktoś mi powie?