Archiwum wrzesień 2007, strona 4


Fochy
Autor: aviastra
Tagi: brak  
10 września 2007, 23:06
To jeszcze jedna z tych cennych umiejętności, których nie posiadłam. Coś się nie podoba-po co o tym mówić, pisać? Lepiej sobie strzelić focha. To nie kosztuje żadnych słów, pomyślunku, wyjaśniania, narażania się na "być może ktoś miał rację", nie trzeba też mieć poczucia humoru, ani pamiętać, że może samemu się przyczyniło do tych niewygodnych nam słów. Foch załatwia to wszystko za nas. Definitywnie. Jest wygodny i bezpieczny. Obraziłem/am się, więc jestem biedny/a, pokrzywdzony/a. Ofiara. Sierota obrzygana :) Nie. To nie mój styl. Mogę powiedzieć za dużo i za mocno. Umiem przeprosić. Ale nie umiem olać. Każdy jest wart słowa.
tik tak tik tak...
Autor: aviastra
Tagi: czekanie  
10 września 2007, 22:54
Jestem okropnie zmęczona. Niech to szlag. Nie znoszę takiego stanu u siebie. Powinnam się położyć, ale na 00,00 umówiłam się na telefon z Krzysztofem. Nic mi się nie chce, więc tak sobie piszę duperele...Po co ja się w ogóle nim przejmuję? Powinnam się położyć i już. No, ale dałam słowo. Kretynka! Ile razy Tobie ktoś coś obiecywał i wcale się nie przejmował, że nie dotrzymał obietnicy. Tak, tak...Potup sobie nogą...Tyle umiesz. A czekać będziesz i tak, choćbyś padła na twarz , ty niewyuczalny ćwoku!
Miętus
Autor: aviastra
Tagi: kometa  
09 września 2007, 21:03
Nie znosił, gdy go tak nazywałam, ale ja lubię prowokować, a on się tak pięknie wściekał. Był jak kometa, która zbliża się szybko, mami pięknymi barwami, a po chwili zostaje tylko wspomnienie po jej ogonie. Ktoś taki był mi potrzebny akurat najmniej, więc sobie go z miejsca odpuściłam. Niestety, jako w miarę statyczna planeta, byłam łatwym celem do namierzenia. Nie pytał o zgodę. Zwyczajnie się zjawił i truł dupę telefonami przez cały dzień, aż ze zgrzytem zębów poszłam na to spotkanie. Z daleka zobaczyłam, jak usiłuje zwymiotować w krzaki. Resztki nadziei na miły wieczór prysły. Mogłam się jeszcze wycofać, tylko, że to zupełnie nie w moim stylu. Miętus wyglądał raczej jak różowa landrynka ( bo przesadził ze słońcem) z podpuchniętymi oczami (bo przesadził z wódą). Na wstępie poinformował mnie, że ma czerniaka i że koniecznie musi iść do lekarza. Długo szukałam tego złośliwego czarnego, aż w końcu okazało się, że chodzi mu o małą, ledwie widoczną brodaweczkę, która nijak nie mogła mu zagrażać. Uspokojony zabrał mnie do pubu. Kurna jego smętnego...Same małolaty...Miętus się nie przejmował, więc znowu zmiędliłam między zębami kilka niecenzuralnych i po raz drugi tego wieczoru przyjęłam wyzwanie.
Miętus jest psem. Rasowym, po solidnej tresurze. Może się spić w 3D, ale nie wypuści z ręki portfela ze "szmatą" i odznaką. Drobny, błękitnooki, z blond loczkami, ale kiedy szedł do kibla, przez pełen rosłych nastolatków pub, robiło się koło niego pusto. Ustępowali mu z drogi, choć nikt go tam nie znał. Chodził jakoś tak, że wiadomo było, że potrzebuje miejsca dla dwóch osób ( moje wycieczki do kibelka kazały mi przypuszczać, że robię wrażenie kogoś, kto potrafi przenikać przez ściany) Patrzył w oczy, ale zawsze spode łba, jakby w każdej chwili musiał się bronić czołem przed ewentualnym atakiem. Na każde pytanie, nawet niewinne, odpowiadał pytaniem. Kiedy ja nie chciałam odpowiedzieć, mówił (wcale nie wkurzony) : " Ty nie denerwuj mnie" :):):):) 
To był naprawdę piękny wieczór. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś tak o mnie dbał. To były drobiazgi, ale takie, które musiały się brać z wczucia się we mnie, prawdziwej troski.
Nie poszłam z nim do łóżka, choć bardzo oboje tego chcieliśmy i choć nie mam natury zakonnicy. A on mnie nie zgwałcił, choć się odgrażał i miał okazję. Za bardzo go polubiłam, za bardzo mnie polubił. Za duże ryzyko.
Nie wiem, gdzie jesteś Miętus, ale myślę o Tobie ciepło, jak o pięknej, wielobarwnej  komecie, którą zdarzyło mi się zobaczyć. Mam nadzieję, że wiesz, czemu nie odebrałam Twojego telefonu. Że mi wybaczyłeś. I, że kiedyś znowu przemkniesz przez moje życie...  
Zamiast randek
Autor: aviastra
Tagi: blogi  
09 września 2007, 20:47
Od randek się wyłgałam. Wiem, to nierozsądne. Kontakt z drugim człowiekiem i takie tam, a ja siedzę w necie i czytam blogi. No, ale tak już mam, że rozsądna to tylko bywam, a jak już coś robię, to to, na co mam wyraźną chęć. Jeśli mam wybór.
Więc czytam i zazdroszczę. Tyle stałości w Waszym życiu, ciągłości, historii opisywanej dzień po dniu. Sądzę, że to musi być piękne takie płynne, logiczne przechodzenie z jednej czasoprzestrzeni w drugą, z późniejszą o jeden dzień datą. I za cholerę nie wiem, jak to robicie? U mnie jedno się jeszcze nie kończy, a drugie już zaczyna i rzadko jedno wynika z drugiego. I wszystkiego jest za dużo: ludzi, zdarzeń, pustki, sukcesów, porażek. No, więc jak już mam tak po kokardkę to zamykam się w domu i w ciszy zamykam oczy, żeby przywołać to, co dobre, ciepłe...Jak wspomnienie o Miętusie.
Nie chce mi się rela
Autor: aviastra
Tagi: sieć  
08 września 2007, 23:27
Nawet mi się nie chce pisać, czemu mi się go nie chce. Zrobiłam, co było do zrobienia i poszłam na pocztę. Ale i to jeszcze było za bardzo realne. Zaczęłam czytać blog Postala. Od początku. Dobrnęłam do maja 2005. No, to na pewno nie przypomina reala. Przynajmniej mojego. Pomijając "krew, pot i łzy"to uderzyło mnie to, że jest cholernie inteligentny. Nieprzyzwoicie wprost. Nie wiem, ile ma lat, ale nie jest na pewno bardzo młody. Nie miałby czasu, nawet przy wysokiej inteligencji, zgromadzić tyle wiedzy. Czytając, w pewnym momencie przypamniał mi się X. Nie ukrywam jego imienia. Zwyczajnie zapomniałam. Przez pewien czas byliśmy razem. Byłam licealistką, on studentem. Poza tym, że miewał makabryczne sny, o których z detalami mi opowiadał i że był trochę wycofany, nie było w nim nic budzącego niepokój. Aż do naszego ostatniego spotkania. Wracaliśmy z jakiejś dyskoteki. Czekaliśmy na autobus. W pewnej chwili zaczął mnie dusić. Powoli, bez emocji zaciskał ręce na mojej szyi. A ja nie wiem, czemu nie szarpałam się, nie broniłam. Stałam, patrząc mu wyzywająco w oczy, choć zaczynało mi już brakować tchu. Uśmiechnął się. Opuścił ręce i kontynuował przerwaną wcześniej obojętną rozmowę. Nie spotkałam się z nim więcej. Nie odbierałam jego telefonów. Wysłał mi kartkę: "żabciu, kiedy znowu zaczniesz kumkać".
Zapomniałam o nim i o wszystkim, co było z nim związane. Czemu mi się dziś przypomniało? Nie był w niczym podobny do Postala. I tak sobie myślę, ile jeszcze takich zatartych wspomnień leży gdzieś na dnie?