Archiwum styczeń 2008, strona 1


Promyczki
Autor: aviastra
Tagi: wybudzenie  
24 stycznia 2008, 00:08
Moja latorośl się odezwała, bo zmartwił się o Ciocię! A skubany!!! Ale niech mu tam. Grunt, że jest i że jest O.K.
I Grażynka napisała. Siedzą jak rozbitkowie na stosie mebli, ale woda już się cofa.
Wojtek Zbawiciel nadal dzwoni i nie wie, czemu się boję. Jakby w ogóle nie dopuszczał myśli, że mogę się do niego za bardzo przywiązać, po...lubić go. "Ja jestem tylko zwyczajny facet". AKURAT!. Nie jest, niestety, ale przecież go nie zmienię :))) Już za tydzień spędzimy weekend. A ja, jak na złość, przytyłam :( Od jutra nie jem nic. To się zdaje się nazywa "umrzeć z miłości" :)))
Spotkanie z dziewczynami urocze. Czekały na mnie 3 godziny. Który facet by tyle czekał? I okazało się, że z jedną z nich mieszkam od roku prawie przez ścianę :) We wrześniu jest 60-lecie naszego L.O. Szkoda, że Młody nie będzie...Kończył to samo Liceum, choć go ostrzegałam :) Jak pięknie byłoby być tam z nim...Tylko w co ja się ubiorę?!
Zawieszenie
Autor: aviastra
Tagi: marazm  
22 stycznia 2008, 23:14
Od kilku dni nie mogę się za nic wziąć, nic mi się nie chce. Od przeszło tygodnia nie umyłam nawet głowy. Chodzę do pracy w dżinsach i trykocie i jest mi zupełnie obojętne, że nie powinnam. Odkładam wszystko, co powinnam. Jakby ten stan apatii był zaraźliwy umilkły wszystkie telefony. Wszyscy są nagle bardzo zajęci, a ja...oddycham z ulgą. Prawdę mówiąc niewiele mnie to obchodzi. I to mnie przeraża.
Ale jest jeszcze coś. Moja przyjaciółka jest w prawdziwym niebezpieczeństwie. Rano odebrałam pisane przez nią w nocy maile. Powódź. Jeśli tama nie wytrzyma miejsce gdzie mieszka przestanie istnieć. Ostatni SMS:"pakujemy się już". I cisza. Prosiła o modlitwę, ale mnie Bóg wysłuchuje na odwrót, więc nie ryzykuję. Tylko strasznie się boję. Grażynko, błagam, odezwij się !!! :(((
W tym całym otępieniu połączonym ze strachem ledwo zauważam, że Wojtek, ten od zbawiania świata, dzwoni kilka razy dziennie, choć ma sto spraw na głowie i grypę. A może nie chcę tego zauważać? Bo jest zbyt mądry, zbyt dobry i...żonaty. Jeśli dodać do tego, że jest prawy, to robi się na prawdę niebezpiecznie :( Zaczyna mi zależeć, a to bardzo już niedobrze.
Jutro mam spotkanie z koleżankami z L.O. Boże spraw, żebym umiała się zebrać jakoś do kupy. Tak się na nie cieszyłam :(
Blog na zamówienie
Autor: aviastra
Tagi: przyjaźń i seks  
20 stycznia 2008, 22:08
Zadałeś mi pytanie, czemu przyjaźń wyklucza seks i odwrotnie. Jako, że ten temat przerobiłam ostatnio teoretycznie i praktycznie, więc mam go na świeżo. Nie piszę z głowy, czyli z niczego, ale postaram się zawrzeć w tekście więcej logiki, niż emocji, bo zauważyłam, że strasznie jesteś serio Młody Przyjacielu.
Zacznijmy od tego, co to jest przyjaźń. W moim pojęciu (mam nadzieję, że nie jestem w nim odosobniona, ale nikt mnie nie upoważnił do wyrażania opinii ogółu) to uczucie pełne życzliwości, serdeczności i bezinteresownego sprzyjania szczęściu drugiej osobie. Kolej na seks. To taki moment, kiedy mężczyzna i kobieta spotykają się najbliżej. Odległość bowiem jest minusowa. Bliżej nie można. To jeśli chodzi o odległość fizyczną. No, mamy jeszcze psychikę. Tu może dziać się różnie, ale u normalnym na emocjach ludzi i w normalnych okolicznościach, na tej płaszczyźnie też dochodzi do zbliżenia. Tylko osobie bliskiej pozwalasz się dotykać, prawda? Pamiętam :). Owszem, przyjaciel jest bliski, ale tym różni się od partnera, że ma wobec Ciebie inne zobowiązania. Winien Ci lojalność, ale nie wierność. Przecież nie jesteście parą, tylko przyjaciółmi.
Co się zatem dzieje, kiedy przyjaciel (bez względu na płeć) znajduje swoją miłość? Kogoś, z kim łączy go inny związek niż z Tobą? Z jednej strony, jako przyjacielowi, jako osobie bliskiej, powinieneś życzyć szczęścia. Z drugiej-tracisz go w sferze największej bliskości. Emocjonalny chaos. Dokładniej-ból. Ktoś inny będzie jej/go dotykał, całował i odbierał pieszczoty i pocałunki, a Ty nawet nie masz prawa do zazdrości, do skargi, bo jesteś tylko przyjacielem. Nie masz prawa do wyłączności. No, ani obowiązków z tym związanych :)
W praktyce, kiedy mężczyzna oferuje kobiecie przyjacielski seks (jak to jest odwrotnie nie wiem) znaczy to tyle, co: "Miła, mam potrzeby, ale aktualnie brak mi odpowiedniej partnerki, a Ty jesteś w zasięgu ręki i do tego bezpiecznie przyjacielska, więc nie będzie komplikacji, kiedy już kogoś sobie znajdę." Co w zamian? No...przyjaźń. Ta kończy sie bardzo szybko, gdy pojawia się seksualna alternatywa, bo ta jest zbyt mądra, żeby tolerować rywalki.
PS-blog
Młody Przyjacielu; Jeśli czegoś nie rozumiesz, to znaczy tylko tyle, co znaczy, że nie rozumiesz, a nie, że ktoś mówi od rzeczy lub ma delirkę :) Najlepiej wtedy dopytać. I jeszcze jedno. Zanim postawisz dwuznaczne kropeczki najpierw sprawdź, czy są one uprawnione. Np. czytając wcześniejsze blogi.
 
Iść za marzeniem
Autor: aviastra
Tagi: ryzyko  
19 stycznia 2008, 23:03
Znowu tutaj piszę pod koniec dnia, a to znaczy, że nie mam ochoty pisać do Wojtka Zbawiciela. Nie napisał ani razu. Rozmawialiśmy i wiem, że ma 1000 ważnych spraw. Ważnych dla niego. Dla mnie niekoniecznie. Ja, jak z tego wynika, nie jestem ważna, więc się zmywam po angielsku, o czym mu napisałam i wali mi to, co z tym zrobi. Jak się komuś chce kobiety, to trzeba być z nią także wtedy, kiedy się akurat nie chce :) Takie jest prawo dżungli :) Mamy umówione spotkanie na 1/2 luty. Nie wiem, czy aktualne. Pałeczka jest w jego ręku :)
Wojtek Lu Li La (słuchaj Zakopower) miał grypę, a mimo to jest w dobrej kondycji psychicznej, co może oznaczać tylko jedno :)))) A może nie? Wczoraj coś wspominał aluzyjnie o długim, niedzielnym spacerze, ale ja nie lubię aluzji. Chcesz-mówisz-masz-albo nie. Ten fotel przy stoliku pod oknem kojarzy mi się już zupełnie z kimś innym. Nie walczyłeś specjalnie o to miejsce, Miły...Jakie to smutne. Nawet nie zdążyłam dać Ci prezentu, który Ci kupiłam...
Andrzej był wczoraj na ważnych biznesowych rozmowach i wypił za dużo, w związku z tym na ten tychmiast chciał mnie całą. Namordowałam się jak galernik przy klawiaturze, żeby mu wyklikać (nie odbieram skubaniec telefonu) z głowy jazdę 200 km pod wpływem. Po kija mi facet z dwoma autami bez jednego prawa jazdy? Poza tym musi się przyzwyczaić, że nie jestem Pogotowiem Seksualnym. Od tego są Agencje Towarzyskie.
No i rozmowa z Wiktorem. Taka w trzy osoby: On, ja i "moje pamiętające ego". Każdy gadał swoje. Najpierw Wiktor. Tak sie rozczulił, że się poryczał. To były prawdziwe łzy. Nad sobą :) No, ma prawo. I chyba naprawdę mnie kocha, ale swoistym rodzajem miłości, który nie wymaga żadnego wysiłku i poświęceń. Z jego strony. Męskie i krokodyle łzy nie robią na mnie  żadnego wrażenia. Naprawdę wzruszył by mnie, gdyby, dla odmiany, miał inny pomysł na życie, niż wygrana w totolotka. Zaklinał się, że nie potrafi ze mnie zrezygnować jako kobiety, że przyjaźń dla niego jest nie do przyjęcia, takie tam blebleble, ale jak zapytałam o to, czy w takim razie od jutra przestanie się do mnie odzywać, odpowiedział, że sobie tego nie wyobraża. No, tak myślałam. Jest silniejszy, niż mu się wydaje :))) Oczywiście, nie omieszkał w tym swoim szczerym do łez wystąpieniu okłamać mnie :), ale to detal. Piszę to tylko dla Elizy, żeby tak bardzo go nie żałowała.
Pewnie kiedyś będę żałowała. Że nie odpuściłam, nie zapomniałam, nie zmusiłam się. Pewnie tak. Ale nigdy nie zarzucę sobie, że zrezygnowałam z marzeń. Nie szukam ideału. Nie jestem naiwną idiotką. Wiem, że za wszystko się płaci. I O.K. Ale nie chcę się dać darmo. Tylko dlatego, że ktoś chce. Daj mi, Mężczyzno Z Marzeń, to czego nie mam, a ja dam Ci to, czego potrzebujesz. To uczciwy układ. Mój Syn tak ciężko pracuje, tak cholernie się stara. Czy mam mu zafundować drugiego takiego jak jego tatuś? Spaliłabym się ze wstydu. Bycie matką zobowiązuje. 
Ten ostatni raz
Autor: aviastra
Tagi: zamiast  
16 stycznia 2008, 23:00
Pojawił się znikąd. Jak oni wszyscy zresztą. Umówiłam się z nim tylko dlatego, że Wojciech mnie olał. Paskudnie. Nie chciałam być sama. Jest dużo starszy ode mnie, choć może niektórym może się to wydać niemożliwe :))) Zahaczył mnie na GG. Bardzo niefortunnie. Pojechałam po bandzie. Nie obraził się. Pomyślałam: a co mi tam; co za różnica, kto zapłaci za kolację? Zwyczajnie nie chciałam być w domu, gdy wiedziałam, że Wojtek "ma inne, kurwa, plany". Chyba pierwszy raz poczułam się tak zaskoczona (pomijając tego menela, ale o tym wolę nie pamiętać). Przystojny jak sam diabeł, mądry (zrozumiał wszystko, co do niego mówiłam, choć nie zaniżałam poprzeczki), nienachalny, ale i nieobojętny. Miodzio. Z dużą łyżką dziegciu :( Jest żonaty. Po raz czwarty :)))
Tego dziegciu jest zresztą znacznie więcej, ale...Jakoś mu ufam. Choć nie powinnam. To tacy jak on pomogli mojemu ex zniszczyć mnie. I ta jego przeszłość, że teraźniejszości nie wspomnę :)
Czasami coś się dzieje po prostu przypadkiem. Wojciech...Ta rozmowa z Tobą dzisiaj :( Jak mogłeś potraktować mnie jak idiotkę :( Nie zasłużyłam sobie. Tak. Przeprosiłeś, ale już było za późno. Coś we mnie zgasło, bo ledwie się tliło, a Ty sądziłeś, że płonę.
Nie zaglądałam tu przez dwa dni, bo podsumowywałam dzień pisząc do drugiego Wojtka. To ten, co zbawia ludzi i Świat i miał bardzo ważne wykłady i kolejną istotę do uratowania. Ja miałam być tym deserem, który z przesytu nie zawsze zdąży się zjeść, choć jest najsmaczniejszy. Ach, te wybory! No cóż. Coś za coś...
Wiktor sobie, będąc na l4, przemyślał swoje życie i chce mi o tym zakomunikować w sobotę. Myślenie-dobra rzecz. Tylko, jak na mój gust, dużo za późno. Za lenistwo też płaci się słono.
Młody, napisałam Ci dziś gorzki mail. Kocham Cię najbardziej na świecie. Ale już nigdy, nikomu nie pozwolę się ranić bezkarnie. Nawet Tobie.