Archiwum maj 2008, strona 2


Białe tango
Autor: aviastra
Tagi: zapomnienie  
09 maja 2008, 17:50

Na dziś umówiłam się z Andrzejem (poznałam go w tym samym czasie, co Wojtka, ale, z wiadomych względów, nie kontynuowałam znajomości), na jutro z Wiktorem (z dnia na dzień bardziej sobie cenię jago przyjaźń), na niedzielę z Januszem (kuzyn przyjaciółki, która chce mnie pocieszyć; nie znam go; nie przeszkadza mi to). Czy przez to mniej mnie będzie boleć? Nie. Na ból mam prochy. Zwyczajnie czymś innym będę zmuszona się zająć, na czymś innym skupić.

Zapraszam Panowie, do tanga ze zwiędłą różą w zębach.

Nie ufaj zbawicielowi!
Autor: aviastra
Tagi: fałsz  
08 maja 2008, 20:56

Nie będę oszukiwać. Po co? Boli mnie. Jak skurwysyn. To stało się tak nagle, bez ostrzeżenia. Wiem, że tego nie zaplanował. I wiem, chyba wiem, co się stało i z kim. On wie, że nie wybaczę. Nie ją. Tak go właśnie poznałam, że zbierałam go z gleby po kontaktach z tą modliszką. Kiedy ostatnio usłyszałam, że do niego dzwoniła i zobaczyłam, jak bardzo jej broni, wiedziałam...:( Trzymam za Ciebie kciuki, Modliszko. Weź odwet za mnie i za siebie, bo jeśli jesteś jaka jesteś, to pewnie dlatego, że nie masz wyjścia. Dowal mu, żeby cierpiał chociaż w połowie, tak, jak ja teraz.

Tak, Semi, to dla niego pucowałam podłogi. Dziś miał być już u mnie, jeszcze przedwczoraj się czule umawialiśmy. Znam Ciszo, jego słabe punkty. Nie jest ich wcale tak mało. Na rozum, zupełnie serio, to zrobił mi przysługę. Niepokojące było to, że nie bolałam, kiedy wyjeżdżał, choć razem było nam dobrze, ale oddychałam z jakąś ulgą. No i blokował mi inne kontakty. Więc, czemu tak się fatalnie czuję? Czy tylko dlatego, że pamiętam i te dobre i bardzo dobre chwile? Też, ale...

Najbardziej boli mnie to, że nagle ktoś bliski i jego uczucia, bo byliśmy sobie bliscy, bardzo, przestają się liczyć dla egoistycznej przyjemności. Wie, że chwilowej.

Jak w życiu wszystko się powtarza, jak refren...Mój ex też kochał wszystkie żyjątka i całą ludzkość. Tylko człowieka kochać nie umiał. Nawet, jeśli tym człowiekiem był jego syn. Jak się kocha wszystkich, to tak naprawdę nie kocha się nikogo.

Jesli spotkacie na swojej drodze szlachetnego zbawiciela z ustami pełnymi wzniosłych ideałów spierniczajcie z szybkością światła. To nie jest zbawiciel. To fałszywy prorok.

Z akcentem na fałszywy.

 

"I to już koniec
Autor: aviastra
Tagi: nic  
08 maja 2008, 08:22

nie ma już nic; jesteśmy wolni, możemy iść"...

Tak paskudnie skończyła się historia z Mężczyzną Mojego Życia. Jak? Czemu? Nie wiem i nigdy się nie dowiem. Cherchez la femme :) :( Nie przyjmę już żadnego telefonu, nie odbiorę żadnej wiadomości. Wykasowałam go ze wszystkich komunikatorów. Mogłabym usłyszeć tylko raniącą prawdę albo równie raniące kłamstwo. Zwyczajnie nie ma przyzwoitego wytłumaczenia na to, jak się zachował.

Wiedziałam, że to nie znajomość na całe życie, że prędzej, czy później się skończy, ale sądziłam, że możemy zostać zwyczajnie dobrymi przyjaciółmi. Nie możemy :( Nie można się przyjaźnić z kimś, kogo się nie szanuje. Szkoda :(

Porządki
Autor: aviastra
Tagi: potrzeba  
06 maja 2008, 23:32

Młody: "Jak tu higienicznie" (wrażenia po przeszło półrocznym zamieszkiwaniu z trzema innymi facetami). Wojtek: "jak tu sterylnie" (po przyjeździe ze swego domu). To nie były komplementy. Raczej coś w rodzaju nagany, drwiny.

Czy ja tak naprawdę kocham sprzątać? Nie!!! Czy czystość i ład jest dla mnie taki ważny? Tak. Ale nie z tradycji rodzinnej, czy przekonań. Raczej z konieczności. Potrzeby chwili.

Po pierwsze dlatego, że moje możliwości materialne są, jakie są. Nie jest bogato, ale może być schludnie. Jak się postaram. No, właśnie. I tu jest: po drugie. Jest to jedna z niewielu rzeczy, na którą mam wpływ. Kiedy wszystkie inne nitki umykają z rąk, trzymasz mocno te, które jesteś w stanie utrzymać i które są cokolwiek warte. Mam dość chaosu i bagna na zewnątrz. U siebie chcę mieć choć namiastkę harmonii i ładu. Gdzieś muszę się czuć bezpiecznie i komfortowo. Gdzieś musi być tak, jak chcę i lubię.

[Nigdy nie dzwonisz wtedy, kiedy się umawiasz. Twoje plany, no, także i moje, zmieniają się jak pogoda-nieprzewidywalnie. Podobno dla Ciebie samego też. Tak, wiem, widziałam, wierzę, ale...wkurwia mnie to nieziemsko. Jeszcze tylko raz, ten ostatni raz, pozwolę Ci na przyjazd, kiedy Ci pasuje. I tylko po to, żeby z Tobą o tym porozmawiać. Żyjesz chwilą, niesiony impulsem, nagłą potrzebą, odruchowo reagując na bodźce, ktokolwiek, czy cokolwiek by to było. Jak tak po prostu nie umiem. Wiem, co jest ważniejsze, a co mniej ważne, a nie co jest bardziej lub mniej natarczywe. Powinnam się wyluzować? Nie być taka sztywna? A może to Ty powinieneś się zebrać do kupy i w końcu dorosnąć?]

Obuwie domowe
Autor: aviastra
Tagi: bzdety  
05 maja 2008, 23:03

Ostatnio jakoś tak się składało, że bywałam gościem w czyimś domu. Zazwyczaj, gdy zdejmowałam buty, podsuwano mi domowe pantofle. W każdym wypadku, bez wyjątku, były mocno podniszczone, nieświeże. Wczoraj przyjrzałam się swoim i...zamarłam. Od dawna wkładałam je automatycznie i nie widziałam, jakie są zdezelowane. Rzuciłam się do papci Młodego. Miał urwaną podeszwę! Nagle zrobiło mi się strasznie wstyd, bo "częstowałam" nimi (sorki Młody) odwiedzających mnie mężczyzn. Ale siara :-/

A potem naszła mnie refleksja. Dlaczego tak jest? Przecież to naprawdę nie jest żaden wydatek. To w końcu nie samochód tylko zwyczajne kapcie! To nie kwestia kasy, tylko uważności. Nie przyglądamy się temu, co towarzyszy nam w bezpiecznym otoczeniu, na co dzień. Nie zauważamy, że to COŚ się zmienia. Trzeba specjalnego wysiłku, żeby to dostrzec. Obawiam się mocno, że nie dotyczy to tylko kapci :(

Dziś kupiłam Młodemu i sobie nowe papcie. Jemu granatowo-czarne (pewnie zabiłby mnie za kolory; powinny być czarne, ale nie było; udaję, ze granatowy jest prawie czarny :) ) Sobie w kolorze w jakim piszę ten tekst. Z cekinami :))). Budzą we mnie taką przekorną wesołość :) I dobrze. Nie mam zbyt wielu powodów do śmiechu :) Czemu nie miałyby to być kapcie?

A jak się mają Wasze papcie? ;)