Najnowsze wpisy, strona 6


Mój przyjeciel gin
Autor: aviastra
Tagi: pustka  
17 czerwca 2008, 22:56

Nie nadużywam jego pomocy. Tylko wtedy, gdy nie ma innego wyjścia proszę o nią. Wlewam go w siebie i oglądam jakiś film, z którego nic nie rozumiem, bo myślę tylko o tym, że On czeka (albo nie), a ja nie mogę się dać znów wystawić.

Przekonałeś mnie Wojtku Zbawicielu, że jestem nic nie warta. Zła i bezduszna. I...zostawiłeś, jak kogoś, z kim nie można bez straty na honorze i zdrowiu, się dalej kontaktować.

Staram się, ze wszystkich sił, koncentrować na fabule filmu!!! Nie umiem. Jestem do niczego :( Ale jeszcze stać mnie na jedno. Nie dam Ci się zniszczyć do końca. Nawet mój super odjazdowy gin nie wymaże mi z pamięci, że nie odezwałeś się do mnie. I tego, że odzywałeś się do ludzi, którzy Cię zwyczajnie wykorzystywali.

To się chyba nazywa kryzys. Albo upojenie alkoholowe. Nie wiem. A może to, to samo?

Zmywarka
Autor: aviastra
Tagi: luksus  
16 czerwca 2008, 23:26

No, niby nic nadzwyczajnego. Zwykła maszyna. Ale i NIC jest względne. Jeszcze rok temu wyjmowałam Młodemu z koszyka i odkładałam na półkę jeden z dwóch woreczków ogórków. Po 3,50. I to nie dlatego, że byłam mu nieżyczliwa. Oboje ciężko pracowaliśmy przez ten rok. Dziś przywieźli mi to cudo metalic, z którym nie wiem, co zrobić. Stoi i czeka na Wiktora.

Spłaciłam większość długów. Wyremontowałam mieszkanie. Jakoś je wyposażyłam. Teściowa (była) powiedziała na to: "ale Ty to w sumie masz szczęście". O, rzesz...Mam. Jak cholera. I jak zwykle nikt nie widzi, jakie koszty za to ponoszę. Najtrudniejsze do zniesienia jest to, że ja już nie umiem patrzeć na ludzi tak, jak kiedyś: życzliwie, serdecznie i ciepło. Umiem już tylko to udawać. Każdy, kto jest w moim życiu, zostaje dokonany oglądowi pod kątem użyteczności. Do czego mi się może przydać? I nawet siebie za to nie umiem potępić. Dzięki temu przetrwaliśmy. Czy kiedyś będę umiała wylogować się z tego? Próbowałam. Z Wojtkiem. Więcej nie zaryzykuję.

Na nagrobku napiszą mi pewnie: "to zła kobieta była". Spodobało by mi się :) Bo jeśli komuś się wydaje, że łatwo jest być złym, to jest w ogromnym błędzie.

Nie mam nic
Autor: aviastra
Tagi: bankrut  
14 czerwca 2008, 00:25

 Nie ma już nikogo. Wiktor kogoś sobie znalazł. Jezu, co to za postać?! Na podłodze jego zawsze wypucowanego auta od strony pasażera 3 wyplute miętowe cukierki :))) :((( Wojciech, który musi się "poważnie zastanowić", zbawia pewnie kolejne zbłąkane dusze. I nawet siebie już nie mam, bo zostały ze mnie tylko kawałki. Potraciłam przyjaciół, będąc ciągle zaabsorbowana Wojtkiem. Niestety nadal go kocham, ale to minie. Jak grypa. To taka sama choroba, tylko, że dłużej trwa i nie jest zaraźliwa.

 

Nie mam do nikogo żalu. To były moje wybory. Mogłam wybrać rozsądniej. Nie umiałam. Zawsze szłam za głosem serca. Zawiodło mnie. Niech więc zdycha.

 

Idę  jutro na kolejny sabat. Bez entuzjazmu i bez chęci. Mogłabym nie pójść. Ale to moje koleżanki...Dziewczyny od serca...Komuś muszę zaufać. Komuś muszę się pokazać z tej drugiej strony. Z rewersu, którego się nie zazdrości :(

 

Jeśli ktoś Ci odbiera chęć do życia, to na pewno nie jest to ktoś, kogo warto kochać.

Jej portret
Autor: aviastra
Tagi: bez retuszu  
12 czerwca 2008, 23:11

Dawno nie pisałam. Nie umiałam. Nadal mi trudno. Czemu więc piszę? Dla zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Tu wylałam na głowę Wojtka wiadro pomyj, więc i tu muszę powiedzieć: pomyliłam się. I to nie tylko, co do niego. Przede wszystkim nie co do niego. Pomyliłam się co do siebie.

Cztery piekielnie ciężkie dni razem. Nie ma wrogości, ale i przebaczenia. Taka umowa-totalna szczerość. Ostatniego dnia pękam, rozsypuję się na kawałki, jestem tak wykończona, że...nawet nie mogę o tym pisać. On też. Ciągle widzę jego skuloną sylwetkę na fotelu...Wtedy jej nie widziałam. Mózg zapamiętał. Ja byłam tylko żalem i gniewem. Miotaczem ognia.

Kochamy się. On to wie i ja to wiem. Bardzo się różnimy. Wiemy oboje, że musielibyśmy włożyć wiele wysiłku w to, żeby czasem z sobą być bez walki. Czy to ma sens? Nie. Jest zgubne dla niego i dla mnie. Jeśli się naprawdę kochamy, powinniśmy odpuścić. Dla dobra jego rodziny. Dla dobra mojej przyszłości. Ale nie jest łatwo :( Nie po tym maratonie otwarcia się, ze wszystkimi słabościami i otwartymi ranami. To wiąże bardziej, niż seks.

Oboje jesteśmy bardzo zajęci i oboje (po cichu) liczymy na to, że w tym całym zgiełku zapomnimy o sobie. Pewnie tak będzie. Do czasu. Do pierwszej, wolnej, niezagospodarowanej chwili, kiedy myśli urwą się z uwięzi...

Daleko od serca
Autor: aviastra
Tagi: ustawka  
03 czerwca 2008, 22:56

Mordercze dwa tygodnie. Ze zmęczenia kręci mi się w głowie. Zawalam sprawy. Za szybko. Za dużo. Nie jestem maszyną. Ula ma żal. Skaczemy sobie do oczu. Na szczęście omijamy gardła. W końcu mamy tylko po jednym. Wieczorami nie mam nawet sił siąść do kompa. Długo plotę z Joanną przez telefon.

Jak meteor wpada mi znowu w życie Wojtek. Długo się bronię zanim się godzę na jego przyjazd. Joanna się nie odzywa. Chyba straciłam jej szacunek. Sama nie wiem, po co mi ta jego wizyta? Mogłabym zwyczajnie nie odebrać telefonu. To takie proste. Nie, nie mam złudzeń. Nie przekona, nie wytłumaczy, nie wyłże się. Nawet mi się go nie chce erotycznie, choć pasujemy do siebie tak, jakbyśmy byli...no, jakieś tam połówki czegoś tam. Niech będzie-kapusty :)

To spotkanie to ustawka. Kolejna. Od poprzedniej się wyłgał. Muszę mu wyrypać w te jego przemądrzałe, protekcjonalnie i poprawnie humanitarnie oczka, jakim jest gnojem. Uda mi się jeśli będę daleko od serca. Jeśli nie dam się zmanipulować i omamić. Ja MAM rację. To, co robi to zwyczajne draństwo i nie mogę o tym zapomnieć. Co będzie potem? Nie wiem.

Janusz zdezerterował, bo uznał, że jednak jest "zamiast". Jak na księgowego głupio zrobił. Tyle przecież we mnie zainwestował :) Głupio zrobił, bo gdyby był przy mnie NIGDY nie spotkałabym się już z Wojtkiem. Jakoś go tam rozumiem. Może mieć kompleksy. Naprawdę trudno być rywalem Wojtka. Właśnie przygotowuje jakieś wystąpienie w Brukseli. Tylko...Co mnie to obchodzi?! Po co mi to? Byłeś przy mnie Janusz, i to było ważne...Tłumaczyłam. Nie chciałeś słuchać. Nie wierzyłeś. Traktowałeś mnie jak kogoś lepszego od siebie, choć nigdy nie dałam Ci do tego powodu...Nie umiem walczyć z Twoimi kompleksami. Nawet ze swoimi ciężko mi idzie :( :)

Po kolejnym audycie, choć pewnie nie ostatnim, z desperacją weszłam do sklepu, bo zaskoczyły mnie upały. Nie miałam sił biegać i wybierać szmat. Pozbierałam z wieszaków to, co mi się podobało, przymierzałam i pokazywałam się obecnym w sklepie babom. Zdałam się na ich gust i spojrzenie. Fajne były :) Podsuwały mi te rozmiary i fasony, które były najbardziej seksowne. Zapłaciłam kartą, nie licząc, ile to wyniesie. Nie miałam sił i wyjścia. Żadnego z tych ciuchów jeszcze nie włożyłam. Moim zwyczajem muszą się "odleżeć" :)