Najnowsze wpisy, strona 40


Być kobietą
Autor: aviastra
Tagi: babka  
12 września 2007, 23:44
Jak mi już kurwa tak cholernie źle, że kurwa gorzej być nie może, to sobie kurwa ( niestety) przypominam moją babkę, która w takich razach mawiała: "no, dziecko, masz dwa wyjścia: albo siąść i płakać, albo ruszyć dupę i coś z tym zrobić". Kurwa nie powiedziała nigdy w życiu. No i co ja mam Ci babko moja powiedzieć? Że już nie mam sił? Że mi się już nie chce? Przecież wiem, co będzie...Popatrzysz tymi swoimi dobrymi oczami i powtórzysz :"dziecko, masz dwa wyjścia"...No, więc podnoszę twarz, choć usta niebezpiecznie łamią się w podkówkę, połykam te 12 głupich łez :) :( i patrzę życiu prosto w mordę. Jak ona. Jak maja matka. Mogę zdradzić każdego faceta, ale nie kobiety z mego rodu. Nie po to tyle wycierpiały, żebym dała ciała. I nagle wszystko staje się łatwiejsze, prostsze, bo mam je za plecami...
 
Oddycham głęboko, powoli...Coś jest w tym kurwa oddychaniu :) Mózg się dotlenia, czy co? :)
 
Ofiary przemocy są nieufne. Szukają tak, żeby nie znaleźć, bo przeraźliwie  boją się bliskości. Bliskość kojarzy im się z cierpieniem. No i O.K. Jak tak musi być, to co ja poradzę? Wyżej dupy kurwa nie podskoczę. Już WIEM, że zostanę sama. Ale bezpieczna. Myślicie, że to mało?
 
Przepraszam za wszystkie brzydkie słowa, ale dzisiaj mam taki kurwa dzień. Postaram się poprawić :)
Być mężczyzną
Autor: aviastra
Tagi: płeć  
11 września 2007, 23:45
Dziś nie będzie romantycznie. Jacek to mój przyjaciel. Były, ale zawsze :) No, więc Jacek prosił mnie, żebym go nauczyła być kobietą - czuć, jak kobieta, myśleć, jak kobieta. Nie wiedzieć dlaczego, świat kobiet wydawał mu się taki nieodgadniony, frapujący. Starałam się jak mogłam, ale albo lipny ze mnie nauczyciel, albo on był tępym uczniem, koniec końców nie udało się i "oj, Ela, straciłaś przyjaciela" :)
Natomiast znajomość z Jackiem i jego fascynacja udzieliła mi się, tylko w dowrotnym kierunku. Zaczęłam się zastanawiać, jaki jest ten męski świat? Jak to jest być mężczyzną? Patrzę, słucham, nawet wierzę (chwilami, w celach eksperymentalnych), ale ni...grzyba nie mogę zrozumieć. Męski tok myślenia jest zupełnie irracjonalny, a szczycą się logiką. Męskie przyjaźnie, to głównie wspólne picie wódki i to do czasu, gdy nie pojawi się któremuś ta Jedyna ( ten kolega z wojska jest jak Harry Poter-wymyślony; taki pretekst, żeby wyjść z domu). Męska miłość....Ale o tym już było i pewnie nie raz będzie :):):)
No, więc jak to jest być mężczyzną? Może tutaj ktoś mi powie?
Fochy
Autor: aviastra
Tagi: brak  
10 września 2007, 23:06
To jeszcze jedna z tych cennych umiejętności, których nie posiadłam. Coś się nie podoba-po co o tym mówić, pisać? Lepiej sobie strzelić focha. To nie kosztuje żadnych słów, pomyślunku, wyjaśniania, narażania się na "być może ktoś miał rację", nie trzeba też mieć poczucia humoru, ani pamiętać, że może samemu się przyczyniło do tych niewygodnych nam słów. Foch załatwia to wszystko za nas. Definitywnie. Jest wygodny i bezpieczny. Obraziłem/am się, więc jestem biedny/a, pokrzywdzony/a. Ofiara. Sierota obrzygana :) Nie. To nie mój styl. Mogę powiedzieć za dużo i za mocno. Umiem przeprosić. Ale nie umiem olać. Każdy jest wart słowa.
tik tak tik tak...
Autor: aviastra
Tagi: czekanie  
10 września 2007, 22:54
Jestem okropnie zmęczona. Niech to szlag. Nie znoszę takiego stanu u siebie. Powinnam się położyć, ale na 00,00 umówiłam się na telefon z Krzysztofem. Nic mi się nie chce, więc tak sobie piszę duperele...Po co ja się w ogóle nim przejmuję? Powinnam się położyć i już. No, ale dałam słowo. Kretynka! Ile razy Tobie ktoś coś obiecywał i wcale się nie przejmował, że nie dotrzymał obietnicy. Tak, tak...Potup sobie nogą...Tyle umiesz. A czekać będziesz i tak, choćbyś padła na twarz , ty niewyuczalny ćwoku!
Miętus
Autor: aviastra
Tagi: kometa  
09 września 2007, 21:03
Nie znosił, gdy go tak nazywałam, ale ja lubię prowokować, a on się tak pięknie wściekał. Był jak kometa, która zbliża się szybko, mami pięknymi barwami, a po chwili zostaje tylko wspomnienie po jej ogonie. Ktoś taki był mi potrzebny akurat najmniej, więc sobie go z miejsca odpuściłam. Niestety, jako w miarę statyczna planeta, byłam łatwym celem do namierzenia. Nie pytał o zgodę. Zwyczajnie się zjawił i truł dupę telefonami przez cały dzień, aż ze zgrzytem zębów poszłam na to spotkanie. Z daleka zobaczyłam, jak usiłuje zwymiotować w krzaki. Resztki nadziei na miły wieczór prysły. Mogłam się jeszcze wycofać, tylko, że to zupełnie nie w moim stylu. Miętus wyglądał raczej jak różowa landrynka ( bo przesadził ze słońcem) z podpuchniętymi oczami (bo przesadził z wódą). Na wstępie poinformował mnie, że ma czerniaka i że koniecznie musi iść do lekarza. Długo szukałam tego złośliwego czarnego, aż w końcu okazało się, że chodzi mu o małą, ledwie widoczną brodaweczkę, która nijak nie mogła mu zagrażać. Uspokojony zabrał mnie do pubu. Kurna jego smętnego...Same małolaty...Miętus się nie przejmował, więc znowu zmiędliłam między zębami kilka niecenzuralnych i po raz drugi tego wieczoru przyjęłam wyzwanie.
Miętus jest psem. Rasowym, po solidnej tresurze. Może się spić w 3D, ale nie wypuści z ręki portfela ze "szmatą" i odznaką. Drobny, błękitnooki, z blond loczkami, ale kiedy szedł do kibla, przez pełen rosłych nastolatków pub, robiło się koło niego pusto. Ustępowali mu z drogi, choć nikt go tam nie znał. Chodził jakoś tak, że wiadomo było, że potrzebuje miejsca dla dwóch osób ( moje wycieczki do kibelka kazały mi przypuszczać, że robię wrażenie kogoś, kto potrafi przenikać przez ściany) Patrzył w oczy, ale zawsze spode łba, jakby w każdej chwili musiał się bronić czołem przed ewentualnym atakiem. Na każde pytanie, nawet niewinne, odpowiadał pytaniem. Kiedy ja nie chciałam odpowiedzieć, mówił (wcale nie wkurzony) : " Ty nie denerwuj mnie" :):):):) 
To był naprawdę piękny wieczór. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś tak o mnie dbał. To były drobiazgi, ale takie, które musiały się brać z wczucia się we mnie, prawdziwej troski.
Nie poszłam z nim do łóżka, choć bardzo oboje tego chcieliśmy i choć nie mam natury zakonnicy. A on mnie nie zgwałcił, choć się odgrażał i miał okazję. Za bardzo go polubiłam, za bardzo mnie polubił. Za duże ryzyko.
Nie wiem, gdzie jesteś Miętus, ale myślę o Tobie ciepło, jak o pięknej, wielobarwnej  komecie, którą zdarzyło mi się zobaczyć. Mam nadzieję, że wiesz, czemu nie odebrałam Twojego telefonu. Że mi wybaczyłeś. I, że kiedyś znowu przemkniesz przez moje życie...